United States or Suriname ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ale umrzeć mogę, zabić mogę! Chciałbym oszaleć! Dnia 18 maja. Nie, śmierć jest inna, straszniejsza, groźniejsza, niż dotąd pojąć mogłem. Teraz ona jest bliżej i lepiej widzę. I tragedya ta leży w tem, że to nie śmierć nieubłagana, ponura ku nam się zbliża; to byłaby rozkosz jeszcze. Śmierć czeka spokojna, nieruchoma, a on żywy jeszcze ku niej schodzi po szczeblach, coraz niżej.

W ciągłej, podwójnej jeszcze, niż dotąd, obawie skandalu, z tajoną, tłumioną w duszy tajemnicą, bez miłości, bez niej, bez Oli, sam, opuszczony, z widmem wyrzutu sumienia?.. Nie! wyrzucił z siebie Dzierżymirski, z mocą. Ja tak żyć nie potrafię!.. Szept urywany Romana ustał.

Błogosławione oczki blasku i wesela, Skąd amorek wygląda i łuczek napina, Błogosławiony łuczek, strzałki i chłopczyna, Co do mnie wówczas strzelił, ach! i dotąd strzela. Błogosławię ci piérwsza piosnko nieuczona, Którą odbiły lasy domowe i rzeki, Którą potém ojczysta powtarzała strona.

Ależ nie powiedziałem? obruszył się urażony widocznie Orlęcki. Bo uważałem to, jak i uważam dotąd, za sprawę czysto osobistą... Masz tobie! omal że nie wykrzyknął Dzierżymirski, ze złością, lecz opamiętał się w porę, i zapytał w ślad za tem spokojnie, wpadłszy zarazem na pomysł przebiegły. No tak, zapewne... Czyjeż to jednak pieniądze były?..

Po chwili machinalnie ujmuje on w ręce porzucony na stoliku obok pieniędzy pugilares i milcząc, zgarniać poczyna rozsypany stos banknotów i rulonów monety. Przy czynności zaś tej, zagadkowej jeszcze, bezustannie tak samo zamyślony młodzieniec odwraca niebawem w dłoni trzymany portfel, a równocześnie spojrzenie jego pada na coś, czego nie zauważył dotąd wcale.

U nas nieuznano niestety dotąd potrzeby statystyki rolniczej, niespisywano regularnie spostrzeżeń o wypadkach żniw i cenach zbożowych, ale we Francyi np., gdzie spostrzeżenia takie pilnie zaznaczano, zauważano, że nieurodzaj regularnie co dziesięć lat powraca. W Anglii w dwudziestu latach trzy dobre żniwa bywają.

*Romeo.* Ona zawstydza świec jarzących blaski! Piękność jej wisi u nocnej opaski, Jak drogi klejnot u uszu Etyopa. Nie tknęła ziemi wytworniejsza stopa. Jak śnieżny gołąb wśród kawek, tak ona Świeci wśród swoich towarzyszek grona. Zaraz po tańcu przybliżę się do niéj I dłoń uczczę dotknięciem jej dłoni. Kochałżem dotąd? O! zaprzecz, mój wzroku! Boś jeszcze nie znał równego uroku.

Tak, ja go znajdę! mówił sobie w myśli dalej. Znajdę, dla tego choćby, nie unikać bojaźliwie, jak dotąd, ale śmiało szukać go będę. Ale... tu Roman zatrzymał się w myślach, ale, by dopiąć tego powtórzył wszak muszę wypłynąć na arenę szerszą świata!.. Bo przecież tu, choć będę panem Gowartowa, nic przecie w tym względzie uczynić nie zdołam!..

Słowo Dnia

kolwiek

Inni Szukają