United States or Lesotho ? Vote for the TOP Country of the Week !


Zwolna przerzedzał się tuman skrzydlaty, w końcu na pobojowisku została sama Adela, wyczerpana, dysząca, oraz mój ojciec z miną zafrasowaną i zawstydzoną, gotów do przyjęcia każdej kapitulacji. W chwilę później schodził mój ojciec ze schodów swojego dominium człowiek złamany, król-banita, który stracił tron i królowanie.

Podrażniony zatem, siląc się na spokój, odparł zimno: Przepraszam, ale całkiem inaczej i zupełnie przeciwnie zapatruję się na sprawę, oraz rozumiem doskonale pana Januarego.

Fachowych ściśle żadnych przerwał niezadowolonym trochę głosem Orlęcki. Posiadam jednak języki: angielski, francuski, rosyjski i niemiecki, oraz zdobyte pracą i praktyką obecną rachunkowość i buchalteryę w banku, gdzie urzęduję i skąd w razie potrzeby otrzymać mogę świadectwo odpowiednie. A! zadziwił się mimo woli Roman to dobrze... to bardzo dobrze...

Nietrudno będzie przekonać się, który z nas dwóch ma racyę rzekłem, zbliżając się do szafki bibliotecznej i wyjmując z niej kalendarz z wykazem lekarzów angielskich, oraz ich życiorysem. Z pośród wielu Mortimerów, jeden tylko mógł być tym, o którego nam chodziło. Odczytałem głośno: „Mortimer Jerzy, lekarz powiatowy w Grimpen, Dartmoor, hrabstwo Devsu.

Był to mężczyzna, lat koło sześćdziesięciu może, chudy, wysoki, i pomimo wieku, trzymający się jeszcze bardzo prosto, oraz gibki, jak trzcina, o wyglądzie i układzie delikatnym, zręcznym i dystyngowanym.

Do gabinetu wszedł młodzieniec bardzo wysoki, ubrany modnie, o powierzchowności wytwornej i pańskiej, oraz ruchach naturalnych, swobodnych, nerwowych nieco tylko i zbyt prędkich. Przeprosiwszy pośpiesznie siedzącego przemysłowca, Dzierżymirski zerwał się na widok wchodzącego.

Noszący jedno ze staroszlacheckich nazwisk, Roman Dzierżymirski, był synem nieżyjącego już, a dawniej bogatego bardzo i znanego w szerokich kołach własnego kraju, Oskara Dzierżymirskiego, oraz żony jego, rodem Włoszki, a byłej przed swoim ślubem śpiewaczki.

Próżniacze życie jego, zjadającego dochody "panka", zabarwione tylko z lekka tam i ówdzie dyletanckiem zainteresowaniem się sztuką, oraz podróżowaniem po świecie składało się też przeważnie z krótszych lub dłuższych miłostek, z łańcucha: "bonnes fortunes", które, jak ogniwa, ze sobą bezustannie łączyć sie starał. Poznawszy Olę Dzierżymirską, Topolski postanowił zdobyć nieodzownie.

Drogą do Gowartowa, galopem, co koń wyskoczy, pędziła czwórka koni, unosząc w tumanie iskrzącej się od słońca kurzawy powóz, a w nim dwie osoby. Pierwszą z nich był ksiądz proboszcz, z pobliskiego miasteczka, drugą Krasnostawski. Jak huragan, minąwszy pochyloną garstkę ludzi, kopiących w pobliżu łan buraków, oraz cmentarzyk wiejski, cichy, pełen uroku pojazd wpadł do sioła.

On i Ola wszak to jedno. Dziś zatem, pomimo praw miejscowych, de facto, stawał się panem okazałej i pańskiej, własnej fortuny. I pokryta, stłumiona ważnością chwili, smutkiem Oli, oraz całego domu przez dzień cały teraz dopiero, w ciszy uśpienia pałacu, w czterech ścianach sypialni, rozsadzać poczęło Dzierżymirskiemu piersi egoistyczne zadowolenie wewnętrzne.