United States or Sudan ? Vote for the TOP Country of the Week !


Podrażniony zatem, siląc się na spokój, odparł zimno: Przepraszam, ale całkiem inaczej i zupełnie przeciwnie zapatruję się na sprawę, oraz rozumiem doskonale pana Januarego.

Usta pana Januarego szeptały coś niewyraźnie, poruszały się szybko wreszcie uniósł się on na poduszkach i wzrokiem błędnym spojrzał wokoło. Krasnostawski już był się zerwał i stał teraz koło łóżka blisko. Kto to jest?.. Kto to?.. wyszeptał chory, z trudnością. To ja, Krasnostawski, Kra-sno-staw-ski powtórzył dobitnie.

Z misyą nader delikatną i przykrą przybył on tutaj; w kieszeni surduta palił go własnoręczny list pana Januarego, w którym ten ostatni, żywiący jeszcze do siostry bardzo głęboką urazę za spełnione wypadki, pomimo wszystko, w głębi duszy posądzający nawet staruszkę, była, może w tajnej zmowie z jego córką delikatnie, lecz stanowczo, odmawiał jej gościnności u siebie, wobec zapowiedzianego przez nią przyjazdu do Gowartowa.

Tak potwierdziła pani Melania do siebie jadę na dni kilka, potem zaś natychmiast do Januarego, a pan wyjeżdża?.. Il faudrait. Comme de raison, prawdopodobnie do Szwajcaryi, na sześć tygodni... Ale, a propos, cóż January?..

W parę minut później pojazd, unoszący go, znikł za wjazdową bramą pałacu... Stojący na ganku Krasnostawski poruszył się machinalnie i przez milczące pałacowe komnaty skierował do pokoju pana Januarego. Cóż? jakże?.. zapytał zapłakanej staruszki, siedzącej koło łoża chorego. Teraz... leży niby spokojnie wyjąkała cicho.

O tyle, o ile!.. teraz śpi po lekarstwie, gorączka spadła nieco, lecz wczoraj było źle bardzo; notabene, prócz klucznicy staruszki, w całym domu nikogo nie ma przy sobie... Możebym ja pojechał tam teraz, do pana Januarego, na noc, co? rzekł Krasnostawski, na dobre zmartwiony.

Za parę chwil znalazł się już na pierwszem piętrze, ledwie jednak zadzwonił u drzwi apartamentów Ładyżyńskiego, w ramie ich, natychmiast prawie, w cylindrze i paltocie, ukazał się pan Emil, jak zwykle uśmiechnięty ironicznie i z pogodą na czole. A!.. pan Bolesław, herbu Rawita, powitać, prawico Januarego de Gowartów-Gowartowskiego, powitać!.. i uścisnął serdecznie wyciągniętą rękę młodzieńca.

Oparł głowę o poduszki i oddychać począł ciężko, na bladej zaś twarzy jego zakwitł i zgasł niebawem rumieniec nikły. Krasnostawski wyczekiwał, milcząc. Może podać panu co do picia? zapytał po chwili. Przeczący ruch ręki był całą odpowiedzią pana Januarego.

Po śmierci zaś pana Januarego i przyjeździe młodych, przypadek bardziej jeszcze zbliżył go do niej, a było nim powtórzenie zbolałej córce dosłownie ostatnich chwil ojca i słów jego, pełnych przebaczenia...

Młody człowiek w krótkich słowach opowiedział mu o niepomyślnym stanie zdrowia i moralnego usposobienia pana Januarego, zamilczawszy zaś tylko o liście do marszałkowej, zakomunikował zaproszenie do Gowartowa.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają