United States or Luxembourg ? Vote for the TOP Country of the Week !


I analizując fakt ten, po raz nie wiadomo już który, Krasnostawski ziewnął przeciągle i roztworzył oczy, przymknięte dotąd, usiłował bowiem zdrzemnąć się w powozie. Patrzał teraz wokoło nieco bezmyślnie, dość szybko względnie wśród ciemności jadąc swym powozikiem.

A teraz na ostatek, jadąc w swoim koczyku, rozpamiętywał on jeszcze miło, na odległość nawet nęcące chwile, w wesołym grodzie spędzone... Myśląc zaś jednocześnie o swym chlebodawcy, jedna szczególniej rzecz dziwiła go niepomiernie; mianowicie, dlaczego z Gowartowa nie otrzymał on dotąd wcale żadnej, naglącej do powrotu, depeszy, lub przynajmniej choćby jakiego listu ?... Bo że on nie dawał znaku życia nie było w tem nic dziwnego ale Gowartowski?... To zaiste, było całkiem niezrozumiałem...

Holmes nie odzywał się, jadąc ze mną na Baker Street; po jego ściągniętych brwiach domyślałem się, że waży w myśli te wszystkie okoliczności i wysnuwa z nich wnioski. Przez całe popołudnie, do wieczora, siedział w obłokach dymu. Przed samym obiadem wręczono mu dwie depesze: Pierwsza brzmiała w te słowa: „Doniesiono mi, że Barrymore jest na miejscu. Baskerville”.

Zupełne zwierzę: zgoła uczuć moralnych; wrażliwość nawet zmysłowa osłabiona, dotyk nieczuły, zwyrodnienie najwidoczniejsze. Wyszedłem z gmachu sądowego z radcą Tańskim; spieszyliśmy się bardzo: o godzinie 12-stej zaczęło się to ostatnie posiedzenie, do godziny 6-tej pozostaliśmy bez jedzenia. Regulamin zabrania jadać w sądzie. Z prawdziwą rozkoszą wyobrażałem sobie powrót do domu.

Przed 400 laty i dawniéj ludzie sądzili, że na ziemi znajduje się tylko trzy części świata, to jest: Europa, Azja i Afryka; dopiero w roku 1492 Krzysztof Kolumb genueńczyk wypłynąwszy z Europy na ocean Atlantycki i jadąc ciągle na zachód, po kilkodziesięciodniowéj podróży dotarł do części świata, któréj dotąd europejczycy nie znali.

Uśmiechnął się... Dwa dni temu jeszcze, jadąc tu, a przeczuwając zgon ojca Oli, był pewnym niemal, on córkę za nieposłuszeństwo wydziedziczył.

Co to takiego? zapytał. To już Gowartów? zdziwił się Krasnostawski. Jadąc do folwarku Tomaszówki, rezydencyi pana plenipotenta, przejeżdżało się pod sam Gowartów, oddalony ledwo od traktu o pół wiorsty. Kocz Krasnostawskiego, podniszczony nieco i roztrzęsiony, klekotał po drodze, konie szły raźno, wyciągniętym kłusem, czując snać w pobliżu już domową stajnię.

Słowo Dnia

skutku

Inni Szukają