Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 22 października 2025
Z zagród chłopskich wyskoczyły psy i szczekać poczęły zajadle; wystraszone dzieciaki, o płowych, prawie białych, włosach, rzuciły się, uciekając w popłochu, a przędzące konopie wieśniaczki, w barwnych swych strojach, chustkach i wyszywanych koszulach, stawały zdziwione, przeprowadzając migający pędem pojazd niespokojnem okiem.
Mogło się trafić, że między oglądającymi znalazł się człowiek ze wzrokiem osłabionym, który przekonał się, że przez wspomniony bąbelek na szybie widzi lepiéj niż gołem okiem. Przy bliższem rozpatrywaniu okazało się, że szkło z obu stron wypukłe wzmacnia wzrok osłabiony, a tym sposobem zostały wynalezione okulary.
Ale wszyscy słuchali w milczeniu głębokiém; Sędzia Podkomorzego zdał się radzić okiem, Podkomorzy pochwałą rzeczy nie przerywał, Ale częstém skinieniem głowy potakiwał.
Gdy siedział naprzeciw ojca, nieruchomy w swej monumentalnej pozycji odwiecznych bóstw egipskich, z okiem zawleczonym białawym bielmem, które zasuwał z boku na źrenice, ażeby zamknąć się zupełnie w kontemplacji swej dostojnej samotności wydawał się ze swym kamiennym profilem starszym bratem mego ojca.
W podany kubek nalał Wiesław miodu: »Przyjmij tę kroplę z obcego ogrodu, Piękna Halino, jak tobie słodyczy Na całe życie serce moje życzy«. Na to Halina pytającem okiem Patrzy na matkę; odwrócona bokiem, Białe odzienie zarzuca na głowę, Tak zasłoniona, wypija połowę, Połowę Wiesław wypełnił aż do dna; A jako zorza wśród lata pogodna, Rumianym wstydem jaśniała Halina.
Będziesz na balu, już my ci to zrobimy. Spojrzała wdzięcznym wzrokiem za ptaszkami, wyprawiła siostry z domu i macochę, siadła pod piecem, zamyśliła się i znużona pracą usnęła: śniła o balu, na który pójść jej nie pozwolono; Wtem zrywa się na równe nogi, bo przed jej okiem zabłysło coś złotem i srebrem, jakaś nieziemska postać stanęła pośrodku kuchni. Była to Baba-Dziwo, czarnoksiężniczka.
Jak w tę chwilę, wieczornym ośmielony cieniem; Ty nawet, milczéć rada i płonić się skora, Gdy usłyszysz życzenie dobrego wieczora, Żywszém okiem, głośniejszém rozmawiasz westchnieniem. Niechaj dzieńdobry wschodzi tym co społem żyją, Objaśniać pracę, która ich ręce jednoczy; Dobranoc niech szczęśliwych kochanków otoczy,
Zosiu widzisz, co to znaczy Żyć z gęśmi, s pastuchami! tak nogi rosszerzasz Jak chłopiec, okiem w prawo i w lewo uderzasz, Czysto rozwódka! dygnij, patrz, jaka niezwinnia!
Staliśmy nad zwłokami, bezradni wobec katastrofy, która obróciła w niwecz wszystkie nasze zabiegi. Wreszcie zeszedł księżyc; weszliśmy na szczyt skały, z której spadł nasz nieszczęśliwy przyjaciel i ogarnęliśmy okiem ponurą płaszczyznę, osrebrzoną teraz łagodnym blaskiem księżyca. Daleko, w stronie Grimpen-Mire, błyszczało żółte światełko. Płonęło ono niewątpliwie w domu Stapletona.
Słowo Dnia
Inni Szukają