United States or Sint Maarten ? Vote for the TOP Country of the Week !


Swoim dzieciąteczkom na łóżeczku ściele, A mnie sieroteczce barłożku nie wiele. Swoim dzieciąteczkom poduszeczki ściele, A mnie sieroteczkę płachetką odzieje.” Oj przyszło, przyszło dwóch aniołków z nieba.

Ten moloch był nieubłagany, jak tylko kobiece molochy być potrafią, i odsyłał je wciąż na nowo do pracy, a one, wrzecionowate i smukłe, podobne do szpuli drewnianych, z których odwijały się nici, i tak ruchliwe jak one, manipulowały zgrabnymi ruchami nad kupą jedwabiu i sukna, wcinały się szczękającymi nożycami w jej kolorową masę, furkotały maszyną, depcąc pedał lakierkową, tanią nóżką, a dookoła nich rosła kupa odpadków, różnokolorowych strzępów i szmatek, jak wyplute łuski i plewy dookoła dwóch wybrednych i marnotrawnych papug.

Bo gdzie się skrycie prowadzą układy, Tam dwóch już, mówią, za wiele do rady. *Romeo.* Ręczę za niego: jest to wierność sama. *Marta.* A więc wszystko dobrze. Co też to za miłe stworzenie ta moja panienka! Co to nie wyprawiało, jak było małem! Chryste Panie!

Czasami, w nieregularnych porach dnia, gdzieś ku końcowi tygodnia można zauważyć tłum ludzi czekających na zakręcie ulicy na pociąg. Nie jest się nigdy pewnym, czy przyjedzie i gdzie stanie, i zdarza się często, że ludzie ustawiają się w dwóch różnych punktach, nie mogąc uzgodnić swych poglądów na miejsce przystanku.

Nie wahaliśmy się zaprojektować tak wysokiéj cyfry pożyczki na ten cel, bo zdaje nam się, że z potrzebnych krajowi naszemu robót publicznych ani pilniejszéj ani ważniejszéj nad niema i jakkolwiek przesadą by się to na pozór zdawać mogło, to przecie z dobrem sumieniem twierdzimy, iżby sejm na zabezpieczenie tej pożyczki dwóch milionów nie potrzebował wierzycielom lepszéj dawać hipoteki, jak te same dziś nieużyteczne bagniska trzech wspomnionych rzek naszych!

A udawszy się na miejsce męki Szaman z Anhellim, ujrzeli w korytarzu dwa szeregi ludzi stojących z łańcuchami w ręku, każdy w postawie człowieka co się zamierza uderzyć. I ujrzeli postępujących naprzód dwóch żołnierzy z lampami, a we środku za niemi obnażonego po pas człowieka z broda siwą.

Nos bohatyrski z papieru lepiony, Głos grzmiący męztwem, dopóki w przyłbicy, Płaszcz wzorem togi przez pierś przerzucony Oczy jarzące z dwóch dziur jak knot świécy! Lub bladość smętna pędzlem bielmowana, Niewieścia słodycz na lepkim kartonie Myśl jakaś wzniosła szkoda, że udana O cierniach ziemi i o wczesnym zgonie!

I w zadziwieniu wyrzekli imię Chrystusa i poupadali martwi. Tego samego dnia, przed wschodem słońca, siedział Anhelli na bryle lodu, na miéjscu pustém, i ujrzał zbliżających się ku sobie dwóch młodzieńców. Po wietrze lekkim który szedł od nich, poczuł że byli od Boga, i czekał co mu zwiastować będą, spodziewając się że śmierć.

Tych dwóch malców w kraciastych kurtkach, nie dorastających mu do pasa, tyranizowało go i kark mu do ziemi chyliło. Cóż począć miał? Podszedł do okna i machinalnie otworzył lufcik. Świeże, wiosenne powietrze wpłynęło nagle do pokoju... Wentzel cofnął się od okna, jakby nagle upojony.

Przed nim znajdował się towarzysz, niewidziany już od lat siedmiu jeden z dwóch pierwszych ludzi, z którymi się był zbratał, przyjechawszy niegdyś do kraju sam, nieznany i biedny!..

Słowo Dnia

kropi

Inni Szukają