United States or Gabon ? Vote for the TOP Country of the Week !


Świat kobiecy Ulicy Krokodylej odznacza się całkiem miernym zepsuciem, zagłuszonym grubymi warstwami przesądów moralnych i banalnej pospolitości. W tym mieście taniego materiału ludzkiego brak także wybujałości instynktu, brak niezwykłych i ciemnych namiętności. Ulica Krokodyli była koncesją naszego miasta na rzecz nowoczesności i zepsucia wielkomiejskiego.

Niechaj się bawią... W mieście wszystko pozamykane; nawet kawiarnie zaświętowały od dziewiątej. Zresztą codziennie mam dosyć wrzawy i gazet. Cisza, cisza... Wypełza z kątów, wylata ciężkiemi skrzydłami, potężnieje, nabrzmiewa, wznosi się jak fala i usta, oczy, głowę mi zatapia.

W rozkładzie robót bardzo roztropnie żonatym dawano zarobek przy pracach w samem mieście, bezżennych zaś wyprawiono do odległych robót i tam, żeby ich nie oddawano na pastwę nie sumiennym szynkarzom, komitet pobudował baraki w różnych przestrzeniach, gdzie dostarczoną przez ajentów swoich żywność i napoje po stałych a umiarkowanych cenach przedawano robotnikom.

Dom cały był przerażony, latano, szukano rozpaczliwie nieobecnej po mieście, na chybił trafił wszędzie, oczekując zarazem z trwogą wiszącej zda się w powietrzu katastrofy wiadomości jakiej strasznej, o nieszczęściu, lub nawet o śmierci.

Tadeusz chociaż liczył lat blisko dwadzieście, I od dzieciństwa mieszkał w Wilnie, wielkiém mieście; Miał za dozorcę księdza który go pilnował I w dawnéj surowości prawidłach wychował.

Na warszawskiem Starem Mieście, Z wiary staroświeckiej, Lat już słynie przeszło dwieście Sławny cech szewiecki. Więc wykrzyknie razem z nami, Kto świadomy sprawy: Wiwat buty nad butami I szewcy z Warszawy! Już skończone przedstawienie, Będzie pustka wnet na scenie, Tylko jeszcze, państwo młodzi, Dziadek z torbą swą wychodzi.

W kalejdoskopie wspomnień odbiło się, przesunęło również, kilka twarzyczek kobiecych, parę szałów, niepomnych jutra, gorączkowych, pieniących się wówczas rozkoszą, płomieniem uczucia, a dziś spopielałych już i zagasłych zupełnie. A wszystko w tem mieście, z którego murami zżyła się, zrosła jego dusza. Dla chleba porzucił kolebkę dzieciństwa młodości...

A... prawda!.. mruknął półgłosem do siebie i sięgnął jednocześnie po papier listowy, oraz kopertę. Przed nim, jako wice prezesem zakładów dobroczynnych, leżał list znanego w mieście i wpływowego księcia S., z prośbą o umieszczenie w jednym z przytułków jakiegoś schorzałego biedaka.

Krasnostawski od kilku już lat znał córkę pana Januarego; etykietalne utrzymując stosunki z pałacem Gowartowskim na wsi, widywał rzadko, najczęściej z daleka, na spacerze, w kościele, lub przelotnie w powozie kilka razy u marszałkowej w mieście.

Słowo Dnia

wąsov

Inni Szukają