United States or Montserrat ? Vote for the TOP Country of the Week !
I wtedy jakieś czarodziejstwo naszło na Karskiego; zmąciło mu się wszystko w oczach i w myśli; kolumny kościelne zapaliły się jak pochodnie od płomieni, które je obejmowały, sklepienie się rozwarło, dając jasnym błękitom dostęp, i ona, kochana, święta zdawała się zrywać z tego płótna, schodzić ku ziemi i wyciągnąwszy ku niemu ręce mówić to jedno tylko: Oto jestem.
Strój koloru murawego, A odcienia złocistego, Murawego dla murawy, Złocistego dla zabawy. Zaszumiało, zawrzało, a to właśnie z dąbrowy Wbiegł na chóry kościelne krzepki upiór dębowy I poburzył organy rąk swych zmorą nie zmorą, Jakby naraz go było wespół z gędźbą kilkoro. Rozwiewała się, trzeszcząc, gałęzista czupryna, I szerzyła się w oczach niewiadoma kraina.
*Benwolio.* Jestżeś raniony? *Merkucio.* Tak, tak, draśniętym trochę, ale rdzennie. Gdzie mój paź? Chłopcze, biegnij po chirurga. *Romeo.* Zbierz męstwo, rana nie musi być wielka. *Merkucio.* Zapewne, nie tak głęboka, jak studnia, Ani szeroka tak, jak drzwi kościelne, Ale wystarcza w sam raz, ręczę za to. Znajdziesz mię jutro spokojnym, jak trusia. Już się dla tego świata na nic nie zdam.