United States or Tonga ? Vote for the TOP Country of the Week !


To jednak niezwykły charakter jest Władek Turski. Wśród nas, którzy z rodzinnego domu nie dostajemy nic, prócz banalnych przepisów, a z życia bierzemy tylko to, co na wierzchu najdostępniejsze, on rzeczywiście sprawia wrażenie arystokratycznego dziecka, które się urodziło w wysokich komnatach i w kołysce słyszało nie jęk nianiek, lecz organy.

Wracając już po północy przechodziliśmy przez ulicę Feuillantines. Świeciło się w oknach, więc zaczęliśmy wydawać okrzyki, służące nam za hasło porozumienia w takich wypadkach. Poliński świetnie naśladuje ryk wołu i bek barani. Okno się otworzyło i ukazali się... oczywiście oboje. Turski powiedział nam, abyśmy chwilę poczekali, a zaraz zejdzie i pójdzie razem z nami do domu.

Twój brat Jan . Adres: Rue de la Sorbonne 5. Dnia 12 grudnia. Nie rozumiem, czemu się Turski tak zachwycał lubelską koleżanką. Zdaje się, że szło mu o to, aby mię wyciągnąć z domu i samemu później nie wracać. Wcale nie jest ładna, choć rzeczywiście ma miłą, dobrą twarz, a że jest samotna jeszcze i nie ma znajomych, przyjmuje nas z otwartemi ramionami.

Przed nami t. j. przedemną i Polińskim, Turski mówi wciąż o swej miłości; widać, że tylko ten przedmiot go zajmuje. Zdaje mi się, że w podobnym wypadku byłbym więcej skryty. Chociaż... nie wiem. To powtarzanie: kocham, kocham, kocham... jest czysto odruchowe i niewłasnowolne, jak śpiew ptaka na wiosnę.

Postępowanie Turskiego jest nietylko okrutne, ale niemiłosiernie głupie, bo nie sądzę ani jednej chwili, aby naumyślnie chciał przykrość mi sprawić i dokuczyć. Doprawdy zgłupiał. Dnia 7 stycznia. Zwiedzaliśmy dziś Luwr. Poszedłem najpierw z Zaleską sam, a Turski dopiero później po wykładzie z nami w muzeum się spotkał.

Rozumiesz, jak to drażni, gdy za każdym ruchem w dosłownem znaczeniu tego słowa trzeba o coś potrącać; a mebli znów nie jest tak wiele: łóżko, stół, półka na książki, umywalnia i nieodzowny tu zawsze kominek marmurowy, szykowny, na którym się nigdy nb. nie pali. Turski nie wiele się zmienił od tego czasu, kiedy przychodził do mnie w Warszawie.

Tymczasem Turski uparł się koniecznie, aby iść odwiedzić Zaleską, nową lubelską koleżankę »bo ona jest sama i potrzebuje życzliwej opieki i towarzystwa«. Namawiałem go, żeby został, ale on uparł się dlatego, że z »zasady nie zmienia swych postanowień«. Czy taki koźli upór nie może do rozpaczy doprowadzić? Naturalnie i ja się zaciąłem, dysputa stała się ostrą.

Turski prosił mię, abym idąc tam wstąpił po niego, gdyż nie mając zegarka, mógłby się łatwo zasiedzieć i spóźnić. Z zachowania się Turskiego mogłem wnosić, zupełnie nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo mię raził nasz dzisiejszy stosunek tak różny od dawnej przyjaźni. Rozdrażnienie moje tłomaczył sobie, jako kaprys wywołany kaszlem i katarem.

Turski opowiada mi niestworzone rzeczy o trudnościach, które przezwyciężyć trzeba, aby się gdziekolwiekbądź dostać; taki ma być natłok po wszystkich pracowniach. Pewno przesadza, jak zawsze. Chociaż do nauki Paryż nie jest stosownem miejscem zwłaszcza dla nas barbarzyńców.

Słowo Dnia

przylgnięte

Inni Szukają