United States or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Myśląc o tem po raz setny, Krasnostawski pędził wciąż szybko, nagląc niemiłosiernie spicrutą wierzchowca.
Trzęsąc niemiłosiernie, żółtawy, w trzy siwe konie zaprzężony, omnibus zatrzymywał się właśnie na jednym z przystanków, gdy obserwujący ciągle Paryż Dzierżymirski, zdał sobie nagle sprawę, że mieszkanie Orlęckiego może być już blisko, i począł schodzić szybko po krętych schodkach, łączących piętnastocentymową impériale z trzydziestocentymowym padołem.
Nagle wyrywa mu się z piersi przenikliwy krzyk!... Nad jego głową wisząc, chwieje się ptak czarnopióry, a zniżywszy lotu swego, wkrótce siada mu na ramionach, niemiłosiernie wpiwszy w nie swe szpony, równocześnie zaś w głowie uczuwa uderzenia miarowe. To ptak ów straszny i wielki, niby dzięcioł w pień drzewa, stuka jemu tak w czaszkę jednostajnie...
Wicek ma wszelkie szanse dostania stolarzówny, bo ojciec przyjmuje i jego, i harmonię łaskawie w niedzielne popołudnie, a Kazia czerwieni się jak burak i firanki siatkowe u okien „szalonu” niemiłosiernie skręca. Wicek idzie więc przez Piaskowy zaułek, pogwizdując lekko. Szary bo już zapada zmrok z pogodnego nieba, nieszpór skończony. Pani majstrowa kawę z babką na czerwonej serwecie zastawia.