United States or Rwanda ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ale wiedział, czuł, że przyjdzie czas i wicher jesienny, pustoszący i ciepły wicher, powieje nad tymi szafami i wtedy puszczą one i nic nie zdoła powstrzymać ich wylewu, tych strumieni kolorowości, którymi wybuchną na miasto całe. Przychodziła pora Wielkiego Sezonu. Ożywiały się ulice.

Wreszcie podniosła do góry twarz bardzo bladą, ale dziwnie spokojną. Bądź wola Twoja rzekła powoli. Świece się paliły, migocąc żółtymi płomykami i rzucając w czarne zakątki pokoju błyski swoje niepewne i drżące. Noc jeszcze była ale od okien, przez muślin zapuszczonych firanek, przedzierać się zaczynała ta niewyraźna szarość, bladawa i smutna, która poprzedza późny, jesienny poranek.

Tak wszystko płynie, przechodzi, ucieka... Już sierpień... Łza zakręciła się w jej głosie; schwyciła go za szyję i zaczęła całować po ustach, po czole, po oczach bez pamięci. Przebiegł oboje dreszcz chłodny, jesienny, trwożny. Nagle zabrzmiał gdzieś w górze odgłos dzwonków miedzianych powracały stada. Oderwała się od niego, wybuchła śmiechem i zanurzywszy dłoń w wodzie, prysnęła mu na twarz.

Hm! ale czy to tak łatwo.... Wreszcie tu kamienica dyskretna, lokatorowie nie zajmują się plotkami, zdają się nieżywi po za uroczyście zamkniętemi drzwiami głównego wejścia. Kto wie na co trafi Seweryn i czy nie wyniknie z tego cały szereg przykrych zajść i kolizyj. Sięgnął ręką po skarpetki i wolno wstawać zaczął. Spojrzał w okno. Dzień był jesienny, ciepły jeszcze, ale trochę pochmurny.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają