United States or Faroe Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Oby nam troskliwość o dzisiejszy niedostatek nieusunęła z pamięci przekonania, że niedostatek ten będzie jeszcze wzrastał; że w lutym będzie dotkliwszym niż dziś, a w maju dotkliwszym niż w lutym! Rzecz bowiem jasna, że zapasy chleba jakie dziś , szczupleć będą z każdym dniem, a nowych nie będzie przed sierpniem!

Cóż o tém będą gadać w Oszmianie i Lidzie, Które od wieków walczą s tutejszym powiatem O piérwszeństwo w strzelectwie; myślili więc nad tém. Zaś Assessor i Rejent prócz wspólnych niechęci, Świeżą hańbę swych chartów mieli na pamięci. W oczach im stoi niecny kot, skoki wyciąga, I omykiem spod gaju kiwając urąga, I tym omykiem ćwiczy po sercach jak biczem: Siedzieli s pochyloném ku misie obliczem.

Nabył u fotografa i niemal codziennie stroił w kwiaty; przedstawiała zaś ona elegancką pannę z towarzystwa, córkę ukraińskiego magnata, błyszczącą ubiegłego karnawału w salonach pięknością, dowcipem, otoczona rojem wielbicieli, a którą pokochał uczuciem miłości pierwszej prawdziwej. Dla niej rzucił się w wir czczych zabaw bez środków po temu, bez pamięci...

Podczas karmienia tworzyły one na podłodze barwną, falującą grządkę, dywan żywy, który za czyimś niebacznym wejściem rozpadał się, rozlatywał w ruchome kwiaty, trzepocące w powietrzu, aby w końcu rozmieścić się w górnych regionach pokoju. W pamięci pozostał mi szczególnie jeden kondor, ogromny ptak o szyi nagiej, twarzy pomarszczonej i wybujałej naroślami.

I rzekł: „Odtąd niech wrogów nie będzie na świecie, „Niech łzom stanie się zadość, niech spoczną zamiecie, „Tak przysięgam: po pierwsze, po wtóre, po trzecie!” I, ukląkłszy na mieczu, jak klęczą mocarze, Poukochał kolejno te rany, te wraże, I zgromadził w pamięci przewymarłe twarze.

A nie było już w nim żadnéj pamięci, ale była pamięć o rzeczach które mu się zdarzyły za młodu; lecz o dniu wczorajszym nie wiedział i nie myślał o jutrze. A utrzymywał się z robaczków które nazywają czerwcem; i z nich płacił podatek Carowi, a był właśnie dzień składania daniny. Jakoż o godzinie późnéj zajechał przed chatę celnik, i napiwszy się ze dzbana dopomniał się o rzecz winną.

Tak wszystko płynie, przechodzi, ucieka... Już sierpień... Łza zakręciła się w jej głosie; schwyciła go za szyję i zaczęła całować po ustach, po czole, po oczach bez pamięci. Przebiegł oboje dreszcz chłodny, jesienny, trwożny. Nagle zabrzmiał gdzieś w górze odgłos dzwonków miedzianych powracały stada. Oderwała się od niego, wybuchła śmiechem i zanurzywszy dłoń w wodzie, prysnęła mu na twarz.

Może w następnym liście zdołam rzucić na nie światło. Byłoby najlepiej, gdybyś mógł sam przyjechać. Wyjątek z dziennika doktora Watsona. Do tego punktu w mojem opowiadaniu posiłkowałem się listami, pisywanymi do Sherlocka Holmes. Odtąd, dla odświeżenia pamięci, muszę zaglądać do mego dziennika z owego czasu. Przytoczę kilka ustępów, zaczynając od dnia, następującego po naszym pościgu.

Jutro śmiać się będziesz z tej przygody rzekłem, aby go uspokoić. Wątpię; ten głos pozostanie mi na zawsze w pamięci. Cóż mi radzisz zrobić? Wracać do domu. Nie. Przyszliśmy tutaj, aby schwytać mordercę i nie cofniemy się w pół drogi. Chodźmy! Co ma być, niech się stanie. Stąpaliśmy powoli wśród ciemności. Światełko płonęło wciąż w jednym punkcie.

To więc tak ranne twe przybycie zdradza Jakiś niepokój, któremu snu władza Ulec musiała. Czy tylko się kładłeś? Możeś do łóżka i nie zajrzał? *Romeo.* Zgadłeś; Błożej niż w łóżku przeszły mi godziny. *O. Laurenty.* Grzeszniku, pewnieś był u Rozaliny. *Romeo.* U Rozaliny? Nie, ojcze; to imię W pamięci mojej wiecznym snem już drzymie. *O. Laurenty.* Brawo, mój synu! Lecz gdzieżeś to bywał?