United States or Botswana ? Vote for the TOP Country of the Week !


Idzie więc coraz śmielej i za siebie się nie ogląda, bo wie, że to wszystko jeszcze setki, tysiące razy zobaczy. Idzie na śmierć spokojnie... Nagle wszystko się zapada, wszystko tonie w szumiących jasnych kaskadach. Jak kamień rzucony w wodę, opada ku dnu w głąb fal. Dobrze, że z tyłu podbiega dozorca i chwyta go za rękę, bo ksiądz i posługacz nie unieśliby nagłego ciężaru.

Żółte i jakby gasnące, zapada coraz niżej. Coś się nad ziemią snuje, coś, jakby widma z grobów wstające, szepczące tajemnicę mogił, trupich czaszek rozhowory. Janek określić tego nie umie, rwie się w nim tylko coś i w przepaść dąży. Obejrzał się jeszcze raz ku kuchni. Niewidzi nikogo. Zanim kurczęta podadzą, on przez staw przepłynie i powróci.

Ubogie mieszkanie studenckie w Paryżu; drzwi w głębi; z prawej strony dwa łóżka ustawione jedno za drugiem. Szafa, ubrania męskie i kobiece zasłonięte płótnem. Na lewo na przedzie stół, dwa krzesła i kanapka. W tylnej części ściany mała kuchenka. Ciepły letni zmierzch, pełen różowych odblasków zachodu zapada zwolna.

Wicek ma wszelkie szanse dostania stolarzówny, bo ojciec przyjmuje i jego, i harmonię łaskawie w niedzielne popołudnie, a Kazia czerwieni się jak burak i firanki siatkowe u okienszalonuniemiłosiernie skręca. Wicek idzie więc przez Piaskowy zaułek, pogwizdując lekko. Szary bo już zapada zmrok z pogodnego nieba, nieszpór skończony. Pani majstrowa kawę z babką na czerwonej serwecie zastawia.

Słowo Dnia

skutku

Inni Szukają