United States or United States Virgin Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


O, naturalnie! przyświadczył gość skwapliwie, zresztą przyjemność miałem powiedzieć już panu prezesowi w toku rozmowy dzisiejszej, że zdaniem jest jednogłośnem akcyonaryuszów naszego Towarzystwa, w całem mieście nie ma formalnie nikogo, kto by lepiej od pana prezesa czynność wzmiankowaną objąć zdołał.

Jednocześnie spojrzenie jego dużych ciemnych oczu obrzuciło badawczo uliczkę: wokół nie było nikogo, tylko zapuszczone story licznych okien u domów patrzyły przed siebie martwem okiem w ciszy uśpienia jeszcze drzemało tu miasto. Przenikliwy, rozumny wzrok nieznajomego spoczął z kolei na twarzy stojącej przed nim kobieciny, i zatrzymał się na niej długą chwilę...

Świt zorzy wyjrzał nieśmiało spoza stepu, pól szerokich, orzeźwił się w toni sennego jeszcze stawu i wśliznął do altany ciekawy... Nie było w niej już jednak nikogo, zarówno jak i nigdzie, w pobliżu: Niebo zaróżawiało się stopniowo, początkowo ledwo dostrzegalnie, bojaźliwie, później zaś coraz silniej i śmielej. Przeciągając się lubieżnie, wstawała jutrzenka z obłoków puszystych pościeli.

Pełne wielkich szaf, głębokich kanap, bladych luster i tandetnych palm sztucznych mieszkanie nasze coraz bardziej popadało w stan zaniedbania wskutek opieszałości matki, przesiadującej w sklepie, i niedbalstwa smukłonogiej Adeli, która nie nadzorowana przez nikogo, spędzała dnie przed lustrami na rozwlekłej toalecie, zostawiając wszędzie ślady w postaci wyczesanych włosów, grzebieni, porzuconych pantofelków i gorsetów.

I Ola czulej jeszcze przycisnęła się do Romana, zbliżyła swe wargi świeże do jego ust zmysłowych, i mówić poczęła głuchym szeptem, urywanym od uczucia nadmiaru przeplatanym pieszczotą, pełnym tętniących w nim młodych pragnień: Kocham cię!... kocham... kocham!... Jak nikogo dotąd... nigdy, nigdy!... szept przy tem młodej kobiety zadrżał namiętniej jeszcze. Nie ja to ty przeciwnie nie rozumiesz, nie czujesz, jak cię kocham, uwielbiam !...

Ciekawie do wnętrza facyatki wśliznął się brzask smętny. W pokoiku, o paru najniezbędniejszych tylko sprzętach, na razie nie było nikogo.

Od pięciu, sześciu lat straciłem go całkiem z oczu. Nikt prawie nie wiedział, co robi i gdzie się obraca. I oto spotkałem go tam... Tyle lat, co za szczególny traf. Ale mówże, co się z tobą dzieje. Od nikogo wiadomości o tobie dostać nie można. Udzieli ci ich nawet szwajcar z przed bramy. Wiesz, nie przychodziło mi na myśl tu się o ciebie dopytywać.

Lecz któryż z bogów siłę w nim osłabił? Cóż ztąd, że zbiegłych natarczywie goni? Cóż ztąd, że bije? nikogo nie zabił. Bezwładna szabla po pancerzach dzwoni, Albo się zwija odbita żelazem Albo uchybia, albo idzie płazem

W ciągu dnia zaś wyraźnie nudził się coraz bardziej; czasami odwetował sobie długie białe noce ciężkim snem po obiedzie; poza tem nie wyjeżdżał nigdzie, ani do sąsiadów, ani nawet do kościoła, nikogo również nie przyjmując. W pałacu wszyscy po cichu niepomiernie ubolewali nad panem, dziwiąc się stanowi jego, kontrast bowiem dzisiejszego pana na Gowartowie był iście rażącym.

Nic go już prawie teraz nie zajmuje, ani gospodarstwo, ni wieś, ni inne zajęcia, do sąsiadów nie jeździ, u siebie nikogo nie przyjmuje słowem obecnie z niego zupełnie inny człowiek... Krasnostawski przerwał opowiadanie, jakby namyślając się, co mówić dalej. Staruszka, w zadumie, ze wzrokiem na dół spuszczonym, milczała.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają