United States or Chile ? Vote for the TOP Country of the Week !
Rózia była bardzo ładną, smukłą i zgrabną dziewczyną, ale używana do ciężkiej pracy, często musiała przebywać w kuchni, pilnować garnków, grzebać się w węglach i wogóle spełniać roboty najpośledniejsze. Zdarzało się więc, że często była zamorusana i tak obdarta jak żebraczka.
Ani światła w przedpokoju, ani dzieci nie widzę, tylko słyszę z kuchni lament i płacz. »Co się stało?« zapytałem przestraszony. Hektora tramwaj przejechał i dzieci tak po nim lamentują. Odetchnąłem lżej, choć psa żal mi było bardzo, bo dziewięć lat był u mnie i do dzieci się przywiązał. Wszedłem do kuchni.
Tak! tak! trzeba, żeby się mężuś lepiej odżywiał, trzeba, po szynkę posłać koniecznie. Biegnie do komody, odsuwa szufladę, wyjmuje ostatniego rubla i chwilkę stoi zafrasowana. Cóż będzie z jutrzejszym obiadem? E! poradzi sobie, już wie w jaki sposób. I uśmiechnięta, pokasłując trochę, wychodzi do kuchni. Tymczasem, stojący przy oknie mężczyzna odwrócił się i skrzypiąc butami przeszedł przez pokój.
I rzeczywiście kręcąca się po domu z wesołą piosenką na ustach, ubijająca piankę w kuchni, przyszywająca guziki do mężowskiego palta lub nicująca krawaty, była uosobieniem kochającej żony i „milutkiej” kobiety. Miewała jednak chwile, w których przychodziły jej na myśl poważniejsze refleksye. Naprzykład po przeczytaniu „Pani Bovary” zamknąwszy książkę, usiadła u nóg męża.
Że też stare, zgoła nieinteresujące pomywaczki wpadają niekiedy na tak świetne pomysły i przynoszą z przedmieścia o całkiem wczesnej, transcendentalnej porannej godzinie takiego oto pieska do naszej kuchni!
Nie wysypiałem się dla spraw mniej ważnych, A przecież nigdy nie zachorowałem. *Pani Kapulet.* Wiem-ci ja dobrze, wiem: umiał jegomość Swojego czasu myszkować; lecz teraz Ja czuwam nad tem, abyś pan nie czuwał. *Kapulet.* Zazdrosna sztuka! Hej! co tam niesiecie? *Pierwszy sługa.* Rzeczy do kuchni, ale nie wiem jakie. *Kapulet.* Śpiesz się.
Niechcemy się tu zabawiać rozwlekłem objaśnianiem sposobów urządzania „ kuchni ubogich ” i przyrządzania różnych odmian polewki rumfordskiej. Jeśli się myśl nasza ujmie w kraju, udzielimy w osobnej rozprawie opis doświadczeń zebranych w różnych krajach, gdzieśmy wielokrotnie z zamiłowaniem badali tę ważną sprawę żywienia ubogich.
Ach! było się jeszcze niestety nieobecnym, nieurodzonym z ciemnego łona snu, a już to szczęście ziściło się, już czekało na nas, niedołężnie leżące na chłodnej podłodze kuchni, nie docenione przez Adelę i domowników. Dlaczego nie obudzono mnie wcześniej!
Na to gołębie, karmione codziennie przez nią, zastukały w okno i mówią: Puść, nas, puść, Kopciuszku, to ci pomożemy. Rózia wpuściła do kuchni gołąbki, które natychmiast powybierały mak z popiołu i wesoło gruchając, sfrunęły znów na dziedziniec. Mamusiu droga, mak już wybrany! zawołała Rózia: Pójdę na bal, pójdę! Co? ty, na bal? A ktoby cię tam wpuścił? zadrwiły z niej siostry.
Wszak byłeś w tym domu, Watson? Rozkład mieszkania jest ci znany. Widzisz okno oświetlone? To od kuchni. A tamto, po drugiej stronie? To od jadalnego pokoju. Proszę cię, zakradnij się pod te okna i zobacz, co oni tam robią, ale na miłość Boską, ostrożnie, żeby nie zmiarkowali, że są śledzeni. Stąpałem powoli, im palcach; zgięty wpół, doszedłem do miejsca, skąd było widać okno jadalni.
Słowo Dnia