United States or Ghana ? Vote for the TOP Country of the Week !


Córkę swoją małą, pucołowatą dziewczynkę, przezwałaNabuchodonozorem” a mężaRakiem”. Siebie samą, jakkolwiek miała na chrzcie św. imię Zofii, nazywałaŻabusią”. Często siadywała na dywanie i bawiła się z córką, przyczem następowała zwykle kłótnia o zabawki, które matka z córką wydzierały sobie wzajemnie...

Dziś zaś, po tygodniach sześciu pobytu, miał on już za sobą małą przeszłość w tym względzie; między nim, a Olą mianowicie biegła nić trwała obcowania wzajemnego, wspólnych rozmów, dociekań, paradoksów, określeń garść faktów jednak na pozór nic nie znaczących prawie...

Jak już nic jej przynieść nie miałam, to choć pogwizdać przyszłam, a mała się już od progu rwała i piszczała: „gwizdaj, Papuziu! gwizdaj!...” Było to uciechy! Cholera muzykalna była! W dziadka się wdała!... Urwała, jakby przerażona zdradzeniem cienia tajemnic swego pochodzenia.

Jak dobrze będzie rozebrać się w ciepłym pokoju, zrzucić zmoczone suknie i wyciągnąć się w wygodnem łóżku, gdzie obok na stoliku przyszykowano mi już zapewne szklankę lemoniady i moje ulubione papierosy!... Po chwili byłem u siebie. Dla ostrożności, aby żony nie obudzić, buty zdjąłem w przedpokoju i po cichu na palcach wszedłem do sypialni. Mała lampka nocna dostatecznie pokój oświetlała.

Hm!... wychudła, źle zbudowana, głowa roztargana... Kobiety szepczą między sobą: Mogła się choć uczesać uczciwie, kiedy szła na publikę między ludzi. Jakiś pan podszedł do niej i zajrzawszy jej w oczy, wyjmuje z kieszeni małą notatkę. Półgłosem zadaje dziewczynie zapytania, na które ona nie odpowiada wcale, patrząc ciągle w przestrzeń z pod brwi ostro ściągniętych.

Na twarzy Karskiego zupełna nieruchomość zwolna ustępuje wyrazowi bólu, wargi się ściskają, zmarszczki nadbiegają nad oczy. W ręku Karski trzyma małą paczkę i białą różę. Tyle wiesz o mnie, żem nie kłamał nigdy. Na grób ojca ci przysięgam, że on cię nie kocha. Ja znam te dusze, bezsilne, rozbite, które nic nie stworzą i nic nie oszczędzą.

Małą i nędzną zdawała się, klęcząc tak u stóp brata, do desek parkanu przytulona. Wicek chwilę stał niezdecydowany, czując znów litość budzącą się w sercu. Bądź zdrowa! wyrzekł nieco łagodniejszym głosem i odwróciwszy się szybko iść zaczął. Lecz ona wyciągnęła ręce i powlekła się za nim na środek ulicy, w żółtą strugę światła z latarni płynącego. Wicku! Chłopiec stanął. Co?

Lecz Resia dnia tego nie była usposobioną do żartów. Zmarszczyła brwi, zatopiła popękane z odmrożenia ręce w rozczochrane włosy i nie odpowiedziała ani słowa. Cóżeś się tak nadęła jak pluskwa w maśle? pytał Dyńdzio. Milczenie. Dyńdzio począł się niecierpliwić. Chcesz zrobić karyerę, a cóż to... mała karyera, jaką masz teraz? Resia wykrzywiła usta. O jej!... wyrzekła wreszcie, co mi z tego.

Mała gromadka pilnych gubiła się prawie w wielkiej ciemnej sali, na której ścianach ogromniały i łamały się cienie naszych głów, rzucane od dwóch małych świeczek płonących w szyjkach butelek. Prawdę mówiąc, niewieleśmy podczas tych godzin rysowali i profesor nie stawiał zbyt ścisłych wymagań. Niektórzy przynosili sobie z domu poduszki i układali się na ławkach do powierzchownej drzemki.

Wreszcie Seweryn ocknął się pierwszy. Czy jest jeszcze co więcej? zapytał. Jest proszę pana, pokój mamy i taty, dziecinny, jadalny, kuchnia, pasaż i schowanko recytował mały. Przez uchylone drzwi prowadzące do dalszych pokojów, wyjrzała mała dziewczynka. Chłopiec przybrał poważną minę.

Słowo Dnia

wyłoniła

Inni Szukają