United States or Grenada ? Vote for the TOP Country of the Week !
Za łożem, w półświetle komnaty, niewidzialna dla oka ludzkiego, stanęła śmierć, lepu swego chciwa jęki zgłuszone umierającego dziesięciokrotnem echem wstrząsnęły ciszą domu... Coś zbudziło Krasnostawskiego. Co? sam nie wiedział na razie. Zerwał się z fotelu, oczy przetarł i spojrzał na pogrążone w cieniu łoże. Zdrętwiał nagle i włosy dębem stanęły mu na głowie.
Skrzyp, skrzyp i już nad łożem, Skrwawionym sięga nożem I iskry z gęby sypie, I ciągnie mnie, i szczypie. Ach, dosyć, dosyć strachu, Nie siedzieć mi w tym gmachu, Nie dla mnie świat i szczęście, Nie dla mnie już zamęźcie!” „Córko! rzecze jej stary, Niemaż zbrodni bez kary, Lecz, jeśli szczera skrucha, Zbrodniarzów Pan Bóg słucha.
Ty powiesz że to są myśli gminne, że człowiek po śmierci nie lata... Cóż! kiedy z taką myślą śmierć piękniejsza. A oto patrzaj nad łożem mojém, ta szyba lodu słońcem czerwona, z dwoma skrzydłami promieni: nie jestże to Anioł złoty stojący nademną? Reny wyciągają mech z pod mojéj pościeli i skubią łoże śmierci jedząc... Biedne reny moje, żegnam was.