United States or Falkland Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Mieszkaliśmy w rynku, w jednym z tych ciemnych domów o pustych i ślepych fasadach, które tak trudno od siebie odróżnić. Daje to powód do ciągłych omyłek.

A gdy na ulicy potem blask słońca przywracał mu trzeźwą równowagę myśli, z widzeń zaśmiertnych zostawała mu złowroga radość, że tęsknota przerwała już tamy, któremi rozum graniczy z obłędem. Ze wszystkich kościołów miasta najwięcej upodobał sobie ogromny na rynku kościół gotycki.

Dalej, za dachami rynku, widziałem dalekie mury ogniowe, nagie ściany szczytowe przedmieścia. Wspinały się jeden nad drugi i rosły, zesztywniałe z przerażenia i osłupiałe. Daleki, zimny, czerwony odblask zabarwiał je późnymi kolorami. Nie jedliśmy tego dnia obiadu, bo ogień w kuchni wracał kłębami dymu do izby. W pokojach było zimno i pachniało wiatrem.

Kupka obdartusów, ocalała w kącie rynku przed płomienną miotłą upału, oblegała kawałek muru, doświadczając go wciąż na nowo rzutami guzików i monet, jak gdyby z horoskopu tych metalowych krążków odczytać można było prawdziwą tajemnicę muru, porysowanego hieroglifami rys i pęknięć. Zresztą rynek był pusty.

Z głowami na obrusie stołu, wśród resztek śniadania zasypialiśmy na wpół ubrani. Leżąc twarzami na futrzanym brzuchu ciemności, odpływaliśmy na jego falistym oddechu w bezgwiezdną nicość. Budziło nas głośne sprzątanie Adeli. Matka nie mogła uporać się z toaletą. Nim skończyła czesanie, subiekci wracali na obiad. Mrok na rynku przybierał kolor złotawego dymu.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają