United States or Poland ? Vote for the TOP Country of the Week !
Nagle promienie gasną... Mrok szary pokrywa płaszczem swym wszystko dokoła, a w cieniach tych tajemniczych, cichych, szeptać i ruszać się coś poczyna. Z rumowisk i kamienistych szczelin podstępnie wypełzły oto jakieś postacie, mary, i jak duchy nie z tej jakby ziemi, skrzydlate rozpierzchają się po równinie, z przytłumionym szelestem.
A że młodym osobom, pod niebytność matki, Rozliczne grożą przypadki, Nakazuje dziecku srogo: Nie ruszać mi za próg nogą I nieprzyjmować nikogo nikogo! Jest tu wilk w okolicy; mam go w podejrzeniu, Że zamyśla o czem brzydkiem; Pilnujże drzwi, aż wrócę i dam znak kopytkiem, Wołając cię po imieniu: Bebe!
Może tam co jest. Niech Marciński posunie! Nie wolno ruszać! Głupi Marciński jest! Mnie wszystko wolno, bo mnie się należy i ja pierwsza do długu jestem! Marciński kuferek pod światło przysunął. A w kuferku tym był cały dramat ciężki i bolesny, cały dramat życia kobiety wykolejonej, rzuconej jednem przyśpieszonem tętnem krwi w falę życia straszną i nielitościwą.
I znów niby chrzęst i głowa dziewczyny ukazała się teraz ostatecznie zeszpecona, z krótką nierówną linią rozsypujących się na karku włosów. Lecz Marciński ku drzwiom się zwrócił. Lepiej nie ruszać, policya się wda i będzie kram, że my ją poruszyli. Jaką naszli, taką zostawmy! Żydówka skinęła głową. Ma Marciński „słusznie”! Teraz musi iść po strażnika! Aj aj!... jakie to zmartwienie!...
Słowo Dnia