United States or Vanuatu ? Vote for the TOP Country of the Week !
Świerszcz, od rosy napęczniały, ciemnił pysk nadmiarem śliny, I dmuchawiec kroplą mlecza błyskał w zadrach swej łęciny, A dech łąki wrzał od wrzawy, wrzał i żywcem w słońce dyszał. I nie było tu nikogo, ktoby widział, ktoby słyszał. Gdzież me piersi, Czerwcami gorące? Czemuż niema ust moich na łące? Rwać mi kwiaty rękami obiema! Czemuż rąk mych tam na kwiatach niema?
Porywali ją naraz w stu pieszczot zawieję: „Dziej się w tobie to samo, co i w nas się dzieje.” Dwojgiem piersi ust głodnych karmiła secinę: „Nikt tak słodko nie ginął, jak ja teraz ginę!” Szła pieszczota koleją, dreszcz z dreszczem się mijał, Nim jeden wypił do dna, już drugi nadpijał. Kto oddawał dech chwytał, a kto brał dech tracił, A kto czekał za długo rozumem przypłacił!
Gdyby w kataklizmie niespodzianym runęła ziemia, zapadając się gdzie w niezmierzone głębie wszechświata mniejsze to chyba uczyniłoby wrażenie na stojącym przed stołem mężczyźnie, niż chwila obecna... Nogi zadrżały mu, a bojaźliwa trwoga ścięła krew w żyłach, coś zaś, niby gad obślizły, przemknęło po krzyżach i za kark chwyciło despotycznie, zaparłszy dech w piersiach.
Słowo Dnia