United States or Senegal ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ja, chociaż, pomnę, nieraz Andrzej stary Zaklinał, nieraz przestrzegał, Śmiałem się z djabłów, nie wierzyłem w czary, Tamtędym jeździł i biegał. Raz, gdy do Ruty jadę w czas noclegu, Na moście z końmi wóz staje; Próżno woźnica przynagla do biegu, „Hej!” krzyczy, biczem zadaje

Było to, pomnę, na godach Lucencia; Na te Zielone Świątki, da Bóg dożyć, Będzie dwadzieścia pięć lat. *Drugi Kapulet.* Dawniej, dawniej, Wszak już syn jego jest trzydziestoletni. *Kapulet.* Co mi waść prawisz? Przede dwoma laty Syn jego nie był jeszcze pełnoletnim. Co to za dama, co w tej chwili tańczy Z tym kawalerem? *Sługa.* Nie wiem, jaśnie panie.

Chateczka moja ztąd niedaleka, Pośrodku gęstej leszczyny; Jest tam dostatkiem owoców, mleka, Jest tam dostatkiem zwierzyny.” „Stój, stój odpowie hardy młokosie, Pomnę, co ojciec rzekł stary: Słowicze dźwięki w mężczyzny głosie, A w sercu lisie zamiary. „Więcej się waszej obłudy boję, Niż w zmienne ufam zapały; Możebym prośby przyjęła twoje, Ale czy będziesz mi stały?”

Dnia 10 stycznia. Godzina siódma rano. Brzask szary wstał i sączy się przez okno. Siedzę na krześle zbłocony, znużony, złamany, a sen nie przychodzi do mnie. Ledwie pomnę, co się ze mną działo tej nocy, bo to już nie ma nazwy. Szaleństwo? Trwoga?... Gorzej. Jakaś odwieczna modlitwa jaskiniowców świdruje mi mózg: Grozo, Potęgo jakakolwiek jesteś bądź litościwa duszy mojej!

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają