United States or Kyrgyzstan ? Vote for the TOP Country of the Week !
*Parys.* To ten wygnany, zuchwały Monteki, Co zamordował Tybalta, po którym Żal, jak mniemają, sprowadził śmierć Julii; I on tu przyszedł knuć jeszcze zamachy Przeciw umarłym; muszę go przytrzymać. Spuść świętokradzką dłoń, niecny Monteki! Możeż się zemsta aż za grób rozciągać? Skazany zbrodniu, aresztuję ciebie; Bądź mi posłuszny i pójdź; musisz umrzeć.
Zimny dreszcz trwogi na wskroś mię przejmuje, I jakby mrozi we mnie ciepło życia. Zawołam na nie, by ochłonąć nieco; Nianiu! I pocóż tu ona? Straszliwy Ten czyn wymaga właśnie samotności. Ha! pójdź flakonie! Gdyby jednakże ten płyn nie skutkował? Miałażbym gwałtem z hrabią być złączona? Nie, nie; ucieczka w tem: leż tu w odwodzie.
Pójdź, pójdź, nie zrażaj się pozornie skromną minką, bądź odważnym, śmiałym, a może... może... szeptały, zda się, cicho wejrzenia nieśmialsze, gorejąc ogniem, nieprzeparcie ciągnąc ku sobie; daleko więcej jeszcze mówiły spojrzenia inne, a wszystkie razem, wyzywane śmiałym wzrokiem mężczyzny, całować go jakby się zdawały, obiecując miłość-pieszczotę!...