United States or Malaysia ? Vote for the TOP Country of the Week !
Chciał okazać swą siłę i zatrzymać w swym uścisku, lecz wysunęła mu się z rąk. Drogi, muszę już iść, muszę wrócić koniecznie. Dzwoniły stada już szósta. Spostrzegą, żem wyszła. Skoczyła na następny kamień, i znów na kamień wreszcie wybiegła na brzeg. Kochany, drogi, do jutra. Pomknęła przez gąszcz zieloną; mignęła raz i drugi jasnoróżowa jej suknia. Ledwie zdążył rzucić w ślad za nią: Do jutra.
Odsłaniają swe jary, wzgórza i parowy, Już z jednego szum borów płonących dolata, Z drugiego cisza grobów, a z trzeciego świata Krzyk o pomoc i zawiew południa lipcowy. Zasłuchany, wpatrzony stoję tak do świtu, Aż niebo wron zbudzonych przesłoni gromada, Gwiazdy giną w jaśnistych roztopach błękitu, I gąszcz rosy na rzęsach zbłyskanych osiada.
Ale naiwne przedmiejskie dzwonki i perkalikowe, niewybredne kwiatuszki stały bezradne w swych nakrochmalonych, różowych i białych koszulkach, bez zrozumienia dla wielkiej tragedii słonecznika. 2 Splątany gąszcz traw, chwastów, zielska i bodiaków buzuje w ogniu popołudnia. Huczy rojowiskiem much popołudniowa drzemka ogrodu.