United States or Sudan ? Vote for the TOP Country of the Week !
Ta murawa, wychmarzona z rosy, Mym się oczom tak narzuca, jak dziwota, Skoro jabłko, zjedzone przez osy, Wskaże mi ją, dzwoniąc w ziemię, jak pięść złota. Wzrok zdziwiony nią pieszczę, Jakbym nie znał jej jeszcze Za dni mego żywota. O majowym poranku deszcz ciepły i przaśny Trafia w liście naoślep prawie bezhałaśny.
A gdy jej dusza, niby kropla z wiosła, Strącona z ziemi w ciemność się uniosła, Aniołowie, w locie biegli, Na spotkanie jej wybiegli, Bardzo senni, bardzo biali, Szalejąc w wieczności progach, Zagrobnie ją całowali I po rękach i po nogach, Żeby miała śmierć słodką. Miałam ci ja śmierć słodką, Śmierć w kwiatach oniemiałą, Jakbym była lilją białą, Albo stokrotką.
Rozplatały się wszystkie węzły duszy i było mi, jakbym cały zapadał się w sobie. Pot, jak w łaźni występował mi na czoło, spływał na szyję i oblepiał na mnie bieliznę; gorąca para żarła mi oczy; zdało mi się, że w powietrzu jest jakiś nieznany kwas; gryzący i trujący, jak żaden inny, który wgryza mi się w ciało i roztlenia tkanki.