United States or Malaysia ? Vote for the TOP Country of the Week !
Teraz usłyszcie o losie Haliny I to do waszej odnieście rodziny. Gdy się los zawziął na polską Koronę, Szedł i mąż z kosą z braćmi na obronę I już nie wrócił. Obcy bez litości Grabili dwory, zapalali włości; Doznał, co trwoga, kto pomni te czasy! Starcy i matki pokryli się w lasy, Ale i w lesie płoną ogniem sosny; Byłci to widok straszny i żałosny, Gdy ta ostatnia gorzała uchrona.
Już góra z piersi mgliste otrząsa chylaty, Rannym szumi namazem niwa złotokłosa, Kłania się las i sypie z majowego włosa, Jak z różańca kalifów, rubin i granaty. Łąka w kwiatach, nad łąką latające kwiaty Motyle różnofarbne, niby tęczy kosa, Baldakimem z brylantów okryły niebiosa; Daléj sarańcza ciągnie swój całun skrzydlaty.
Gdźie poćiechá: gdźie radość? y twoie weselé? Tákié więc kwiáty leżą kosą podśieczoné, Albo deszczem gwałtownym ná źiemię złożoné. W którą nadźieię żywiesz? czego czekasz więcéy? Czemu śmierćią żałośći niezbywasz co pręcéy? Dokonayćie prze bogá iéy biédnéy stárośći.