United States or Bolivia ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zawszem widywał po drodze brzóz korę W brunatne pręgi i te same cienie Lip na murawie i żółtych motyli Nagłe w powietrzu skrzydeł rozdwojenie I nagły w trawę zlot, gdy do badyli Nóg się czepliwych przytwierdzają schwytem, I przykucnięte nad stawu błękitem Kaczki, co, naszą zaoczywszy trzodę, Niezgrabnie, piersią zsuwały się w wodę, I tłumy wróbli, co z głuchym łoskotem Sfruwały z płotu, aby tuż pod płotem W długi się szereg rozsypać na trawie.
Staw obłokiem żegluje, Młyn mu kołem ojcuje, Z po za lasu szumi las, Z po za czasu szemrze czas, Droga roztopolona śni się nie do końca... Utrudą żałobny Koń, dozgonnie ksobny, Zaniepatrzył się na wóz, Przymknął oczy w cieniu brzóz I krótkim kaszlem dudni, jak kobza, do słońca. Niech się dłuży cień ławy, Niech wypoczną w nim trawy!