United States or India ? Vote for the TOP Country of the Week !
Widziałem dwóch skazańców, co na swem uboczu Wysłuchali wyroku pod bagnetów strażą I na tłum zgromadzony patrzyli bez oczu, Jak ślepiec, kiedy zmierzchu wypatruje twarzą. Jeden z nich, licząc jakieś ubiegłe godziny, O widzenie się z ojcem poprosił nieśmiało, A drugi wnet zawołał: „Ja nie mam rodziny!” A miał ją, lecz mieć nie chciał... Tak mu się zdawało.
Więc naprzekór przeszkodom źrenicą bezradną Chłoniemy się nawzajem, niby dwa bezdroża, A, gdy powiek znużonych kotary opadną, Czujemy, żeśmy wyszli z uścisków i z łoża. Nikt tak nigdy nie patrzał, nie bywał tak blady, I nikt do dna rozkoszy ciałem tak nie dotarł, I nie nurzał swych pieszczot bezdomnej gromady W takiem łożu, pod strażą takich czujnych kotar!