United States or Luxembourg ? Vote for the TOP Country of the Week !
Drogą do Gowartowa, galopem, co koń wyskoczy, pędziła czwórka koni, unosząc w tumanie iskrzącej się od słońca kurzawy powóz, a w nim dwie osoby. Pierwszą z nich był ksiądz proboszcz, z pobliskiego miasteczka, drugą Krasnostawski. Jak huragan, minąwszy pochyloną garstkę ludzi, kopiących w pobliżu łan buraków, oraz cmentarzyk wiejski, cichy, pełen uroku pojazd wpadł do sioła.
Nie odrazu jej usłuchał. Oderwał się wreszcie. Wzięli się za ręce i, nie mówiąc do siebie nic, poszli. Szli miedzą. Złotozielony owies ścielił się im do stóp; chabry błękitne, białe rumianki, kąkole krwiste wychylały się ku nim. Nieopodal, na wzgórzu jasnoniebieski łan lnu kołysał się lekko, jakby rzucony na trawę szmat nieba i jeszcze drżący.