United States or Palestine ? Vote for the TOP Country of the Week !
Siedział nisko na małej kozetce, z kolanami krzyżującymi się niemal na wysokości głowy, łysej jak kula bilardowa. Zdawało się, że to ubranie samo leży, fałdziste, zmięte, przerzucone przez fotel. Twarz jego była jak tchnienie twarzy smuga, którą nieznany przechodzień zostawił w powietrzu. Trzymał w bladych, emaliowanych błękitnie dłoniach portfel, w którym coś oglądał.
Z kolanami przyciśniętymi do sofy matki, badając dwoma palcami, jakby w zamyśleniu, delikatną materię jej szlafroka, rzekłem niby mimochodem: Chciałem cię już od dawna zapytać: prawda, że to jest on? I chociaż nie wskazałem nawet spojrzeniem na kondora, matka odgadła od razu, zmieszała się bardzo i spuściła oczy.
Wpadł do mieszkania właścicielki, i prawie bez tchu zatrzymał się w progu saloniku. Z pod siedemnastego „sie” powiesiła! zawołał, łapiąc z wysiłkiem powietrze. Właścicielka, tłusta, żółta, cała rozlana w swej włóczkowej halce, która wydymała się jej na brzuchu i biodrach a zapadała pod kolanami, otworzyła szeroko oczy. Co to za paskudne gadanie!
Słowo Dnia