United States or El Salvador ? Vote for the TOP Country of the Week !


Obok niego, kryjąc twarz dłonią, stoi tęga, wysoka dziewczyna w kratkowanym kaftaniku i w spódnicy z falbanami. Wicek odpycha łokciem. Poszła, małpo!... Lecz ona nie ustępuje. Trzyma go mocno za rękaw surduta. Wicek... taże spojrzyj! to ja!... Chłopak szeroko oczy otwiera. Olka! I purpura oblewa twarz młodą, wesołego i zdrowego chłopca.

Ale pamiętajmy, że jeszcze wtedy szeroko po łanach naszego Podola rozsiadły się, by sioła rozległe, sterty dawnych zapasów zboża!

Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rosciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitém, Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała, A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą Zieloną, na niéj zrzadka ciche grusze siedzą.

Wpółobróciwszy się jednocześnie, ujrzał stragan z owocami. Poczuł nagle pragnienie, i skinął, kazawszy sobie przynieść parę gruszek i brzoskwiń. Gdy usłużny szwajcar podawał mu je, z ugrzecznieniem, Dzierżymirski sięgnął do kieszeni, a wyjęta ruchem szybkim sakiewka jego roztworzyła się, i zawartość jej cała wysypała się szeroko i z brzękiem na ziemię.

Potrząsnął żółtą czupryną i rozstawił szeroko nogi. No! powiedz pan, czyś już się kochał?... Nie... wybąknął blondynek jestem jeszcze zamłody... Julusiek szeroko otworzył oczy. Phi!... skrzeknął a pan Wentzel młodszy od pana a już się kocha... Wszystkie oczy zwróciły się teraz ku nauczycielowi, który otworzył usta, jakby chcąc coś powiedzieć, lecz głosu mu zabrakło.

Nie widziałem nigdy proroków Starego Testamentu, ale na widok tego męża, którego gniew boży obalił, rozkraczonego szeroko na ogromnym porcelanowym urynale, zakrytego wichrem ramion, chmurą rozpaczliwych łamańców, nad którymi wyżej jeszcze unosił się głos jego, obcy i twardy zrozumiałem gniew boży świętych mężów. Był to dialog groźny jak mowa piorunów.

Zosia w porannym stroju i z głową odkrytą Stała, trzymając w ręku podniesione sito, Do nóg jéj biegło ptastwo; stąd kury szurpate Toczą się kłębkiem, stamtąd kogutki czubate, Wstrząsając koralowe na głowach szyszaki I wiosłując skrzydłami przez bruzdy i krzaki, Szeroko wyciągają ostrożaste pięty; Za niemi zwolna indyk sunie się odęty Sarkając na trzpiotalstwo swéj krzykliwéj żony, Owdzie pawie jak tratwy długiemi ogony Stérują się po łące, a gdzie niegdzie z gory Upada jak kiść śniegu gołąb' srebrnopióry.

Wreszcie doszło do takiego naprężenia sytuacyi, Resia, zjadłszy dwa słoiki musztardy i trzy stare bułki, włożywszy spódnicę praną przed pięcioma miesiącami zeskoczyła z sofy i stanąwszy w lufciku powiedziała z mocą: Muszę zrobić karyerę!... Kiedy te słowa posłyszał wieczorem, Kundel roztworzył szeroko oczy i wydął wargi. Tego ci się zachciewa? zapytał.

Nagle drzwi w przeciwległej ścianie otworzyły się na rozcierz i stanęła w nich kobieta okryta ciemnym, flanelowym szlafrokiem, wiszącym luźno na wychudłem jej ciele. Stanąwszy w ramie drzwi, które po za nią rozwarły się szeroko, ukazując profil łóżek okrytych brązowemi kapami i przedzielonych małą ciemną szafką, wyciągnęła rękę ku hałasującemu dziecku.

Szukał hotelu swego, i okna pokoju, gdzie pozostawił Olę. Okno komnaty tej właśnie otwartem było szeroko. W ramie zaś jego stała kobieta, szatynka, smukła, o jasnem, habrowem spojrzeniu podłużnych, mieniących się oczu, o piersiach wypukłych, wznoszących się jak fala, a kształtach ponętnych, pełnych, jakby pragnących gwałtem wydostać się z ciasnych ram opiętej, białej, pikowej sukni.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają