United States or Syria ? Vote for the TOP Country of the Week !


Okrzyk ten jędrny, donośny, a wyrzeczony najczystszym francuskim akcentem, obił się o słuch pasażerów pociągu, podjeżdżającego pod oszklone arkady paryskiego dworca, i zbudził drzemiącego w wagonowym przedziale Dzierżymirskiego.

Na ustach tylko, snujących się po trotuarach przechodniów, biernych widzów żałobnego konduktu, błąkało się jeszcze nazwisko Dzierżymirskiego, roznosiciele zaś dzienników zaroili się niebawem, a korzystając z chwilowego nastroju publiczności, sprzedawać poczęli z powodzeniem nadzwyczajne dodatki do gazet, z portretem i życiorysem zmarłego. Minął rok czasu...

I starczyło w ślad za tem jednej chwili, by w głowie Dzierżymirskiego powstał plan gotowy. Cieszy mnie niewymownie, że los pozwala mi stać się tu zwrócił się, z uśmiechem, ku pani Orlęckiej Aniołem Stróżem tego domu... Dziś zaraz zatelegrafuję do panów z komitetu nowego banku o kandydaturze pana wskazał nieznacznie Orlęckiego ruchem głowy.

Wreszcie w pożegnalnym rytmie ostatnie, donośne, słowa pieśni zabrzmiały polały się lawą jakby ekstazy, rozkoszy, upojenia, wstrząsnęły ścianami cichej komnaty, a dobiegły tu, pod stopy Dzierżymirskiego, i zgasły... Nastała drobna chwilka zupełnego milczenia, poczem, zgłuszony nieco oddaleniem, zabrzmiał oklask przeciągły, długi, szczery...

Noszący jedno ze staroszlacheckich nazwisk, Roman Dzierżymirski, był synem nieżyjącego już, a dawniej bogatego bardzo i znanego w szerokich kołach własnego kraju, Oskara Dzierżymirskiego, oraz żony jego, rodem Włoszki, a byłej przed swoim ślubem śpiewaczki.

Wychodząc z domu, dziwnym trafem okoliczności, przerachował właśnie pieniądze i wiedział co do grosza, ile ich znajdowało się w portmonetce. Odtrąciwszy w myśli wydanych kilkanaście franków, począł gorączkowo liczyć złoto i srebro. Nie brakowało ani jednego centa. Widoczne rozczarowanie odbiło się na twarzy Dzierżymirskiego.

Dzierżymirski teraz z kolei uśmiechnął się na tak jasne postawienie kwestyi. Rzeczywiście, lat temu kilka, gdy nieznany tu zgoła jeszcze przybył osiedlić się w mieście, czyżby śniło się nawet komu przyjść doń z tego rodzaju propozycyą. Błysk zadowolenia miłości własnej przemknął w tej chwili po licach Dzierżymirskiego.

Pochodzenia pono wątpliwego bardzo, choć niezwykłej urody i wdzięku, była ta matka Dzierżymirskiego Romana, będąca, jak mówili jedni, dzieckiem miłości wolnej pewnego dorobkiewicza rzymskiego jak twierdzili drudzy, podrzutkiem tylko, z mętów społecznych dzisiejszej Romy, wychowanem i uposażonem przez tegoż przemysłowca włoskiego.

Słowo Dnia

kolwiek

Inni Szukają