United States or Chile ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Baltazar.* Wszystko więc dobrze, bo jej już źle nie jest, Ciało jej leży w lochach Kapuletów, A duch jej gości między aniołami. Widziałem, jak złożono do sklepień, I wziąłem pocztę, aby o tem panu Donieść czemprędzej. Przebacz pan, że taką Złą wieść przynoszę; wszakże uwiadamiać Pana o wszystkim byłem w obowiązku. *Romeo.* Maż to być prawdą? Zgaśnijcie więc, gwiazdy!

Już na dziedzińcu słychać myśliwskie okrzyki. Wyprowadzają konie, zajeżdżają bryki, Ledwie dziedziniec taką gromadę ogarnie, Odezwały się trąby, otworzono psiarnie; Zgraja chartów wypadłszy wesoło skowycze; Widząc rumaki szczwaczów, dojeżdżaczów smycze, Psy jak szalone cwałem śmigają po dworze, Potém biegą i kładą szyje na obroże: Wszystko to bardzo dobre polowanie wróży; Nareszcie Podkomorzy dał roskaz podróży.

Upajający wreszcie jednak zawrót głowy i osłabienie omdlewające jakieś i dziwne z wolna poczyna go ogarniać. Za wiele, zanadto upajającej, oszałamiającej słodyczy dają mu już te kobiece usta, jak pieczęć do warg jego bez końca przylgnięte. Lecz oto nagle ciemnieje mu w oczach wszystko dokoła i sił swoich nie czuje już prawie.

On wie, on to czuje, że jemu ustawać w pracy niewolno, że wszystko, co znosi w domu pani Szymczyńskiej nadal znosić powinien, bo kąt, w którym stoi łóżko jego, ma dach nad głową, bo łyżka strawy, która mu nieraz przez ściśnięte gardło przejść nie może trzyma go przy życiu jego i tamtych dwoje!...

I nagle wdowa po jubilerze zostawała kobietąkompromitującą się z jakimś dependentem”, istotą zgubioną, nieumiejącą nawet uszanować pozorów... Ta i owa, w chwili oburzenia, wróciwszy z „pod Raka”, gdzie grywa rozstrojona orkiestra, a gabinety zbudowane z dziurawych desek mówiła: Wszystko przecież można... ale zachować trzeba pozory!...

Hrabia chociaż niewiedział co to wszystko znaczy, Poglądając w twarz starca czuł jakieś wzruszenie, Rękę mu scisnął; chwilę trwało to milczenie.

Z przepychu tego ulicom dostawała się tylko grzązka, mglista szarość, w której bez blasku płonęły żółte latarnie. I ponuro ciągnęły się jednostajne kamienice, straszne i bardziej martwe niż w nocy, kiedym wieszał na nich swoje widma. Ale widziałem już dość, a nim doszedłem do końca ulicy, rozświetliło się wszystko. I mogłem wracać; wróciłem.

Ale panna Felicya w tejże chwili przytłumiła łkanie. Ciszej, na Boga, szepnęła; pani marszałkowa gotowa posłyszeć. Leoncia potrząsła głową i ręką. Pani marszałkowa jest w sypialnym pokoju. Przy niej ksiądz prałat i pani podkomorzyna. Stąd nie słychać. A zresztą wszystko jedno. Wie o wszystkiem. I o tem, że jej syna nie dadzą pożegnać? I o tem. I jakże to stało się? Czy słyszałaś?

Pułkowski zabijał minutę, ja lat 30. He razy w duszy życzyłem jej śmierci, ile razy chciałem, aby siekierą, której udźwignąć nie mogłem, ugodził ja ktoś z góry, szatan czy Bóg wszystko jedno!

Cały żal, całą gorycz na papier przelewał z duszy swej Krasnostawski. Opisał szczerze życie własne... I swą miłość ku Oli, tajoną od lat pięciu, idealną, czystą!.. Własne bóle cierpienia przez czas ten cały, i ostatnie podejrzenia, co do Topolskiego oraz zachowanie się tych dwojga, i pożar pałacu wreszcie, i zdradę i noc straszną wszystko!..

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają