United States or Seychelles ? Vote for the TOP Country of the Week !


Co mi się marzy? Splügen, 26 Sierpnia 1840 r. W starożytnym tym kościele U stóp smętnych tych ołtarzy, Ach! pamiętam o aniele! Tyś klęczała z łzą na twarzy! I w tym domku wiejskim, małym, Kiedy nocna cisza była, Tyś konając sercem całem Gorżko także się skarżyła! I tam później na wyżynach Uwieńczonych ruinami, Ty, siadając na ruinach Hymn śpiewała westchnieniami!

Wszystkich razem było dwadzieścia siedm tysięcy kilkaset. Ułożywszy na powrót banknoty i złoto, Krasnostawski portfel zamknął i spojrzawszy raz jeszcze na koronę z granacików, potrzymał go jakiś czas w dłoni, poczem wpuścił do kieszeni. Widoczne zakłopotanie malowało się na jego twarzy. Czuł się zaambarasowanym, co czynić z tym fantem?..

Było to, pomnę, na godach Lucencia; Na te Zielone Świątki, da Bóg dożyć, Będzie dwadzieścia pięć lat. *Drugi Kapulet.* Dawniej, dawniej, Wszak już syn jego jest trzydziestoletni. *Kapulet.* Co mi waść prawisz? Przede dwoma laty Syn jego nie był jeszcze pełnoletnim. Co to za dama, co w tej chwili tańczy Z tym kawalerem? *Sługa.* Nie wiem, jaśnie panie.

I nagle opada na przednie łapki i wyrzuca z siebie głos, jeszcze jemu samemu nie znany, obcy, całkiem niepodobny do zwykłego kwilenia. Wyrzuca go z siebie raz, i jeszcze raz, i jeszcze, cienkim dyszkantem, który się co chwila wykoleja. Ale nadaremnie apostrofuje owada w tym nowym, z nagłego natchnienia zrodzonym języku.

Z ekranu izdebki, majaczącego coraz bledszymi cieniami, światło w tej samej chwili znikło; zapanowała tu szarawa ciemność, a w ślad zatem rozległo się powtórne, tym razem silniejsze pukanie, poza drzwiami zaś jednocześnie dały się słyszeć słowa, wyrzeczone głosem męskim, dźwięcznym i młodym. Widać, że śpi, lub go nie ma...

*Romeo.* Oto masz złoto, truciznę zgubną Dla duszy ludzkiej, która więcej zabójstw Na tym obmierzłym świecie dokonywa, Niż owe marne preparata, których Pod karą śmierci sprzedać ci nie wolno. Nie ty mnie, ja ci sprzedałem truciznę. Bądź zdrów: kup strawy i odziej się w mięso. Kordyale, nie trucizno, pójdź mi służyć U grobu Julii, bo tam cię mam użyć. Cela O. Laurentego.

Skrzyp, skrzyp i już nad łożem, Skrwawionym sięga nożem I iskry z gęby sypie, I ciągnie mnie, i szczypie. Ach, dosyć, dosyć strachu, Nie siedzieć mi w tym gmachu, Nie dla mnie świat i szczęście, Nie dla mnie już zamęźcie!” „Córko! rzecze jej stary, Niemaż zbrodni bez kary, Lecz, jeśli szczera skrucha, Zbrodniarzów Pan Bóg słucha.

Szczypta zdrowego sądu, która za hulacynacyami jego się wlokła, bryzgała mu tym żalem w twarz, jak zniewagą, jak winą hańbiącą, i w uczuciu rodzącej się skruchy wzmagała w nim jeszcze bolesną chęć, aby przykuć się na zawsze do tej tęsknoty.

Ona, różowa, biała, wesoła poddawała się tym pieszczotom, tej wielkiej miłości, jaka otaczała, kąpiąc się niejako w cieple przywiązania i rozsiewając dokoła promienie szczęścia rodzinnego. Każdemu odwzajemniała się dobrem słowem, uśmiechem a drażniąc Nabuchodonozora, głaskała dziecko po głowie; potrąciwszy sługę, uśmiechała się do niej, nazywającpoczciwą idyotką”....

Odstąpił krok jeden od obrazu, i oparłszy się o mur, patrzył, patrzył jeszcze. Zapomniane wrażenia dzieciństwa ocknęły się nagle w tym człowieku bez wiary, wróciła mu nagle pamięć godzin modlitwy i długich tych chwil, kiedy dzieckiem jeszcze klękał i zwierzał się Bogu z pragnień swych i żalów.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają