United States or Mayotte ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wielka lampa w stylu bizantyjskim, wysadzana kamieniami zwiesza się od sufitu, nadając tej sypialni fałszywy ton kaplicy. W lustrzanej szybie szafy odbija się stojący pod ścianą nizki szezląg Marie Antoinette pokryty aksamitną draperyą. Na aksamicie, jak wąż mikroskopijny, leży w łuk skręcony kawałek błękitnego, jedwabnego sznurowadła, zerwanego silną a nerwową ręką...

Były chwile w tej drodze, że mi ręce drżały, jakgdybym chciał schwycić wroga lub siebie za gardło i zadusić. W teatrze oni mieli oczy spuszczone i trzymali się za ręce pod parapetem. Ja... ja słuchałem opery i na moją duszę, nie przeszkadzałem im wcale. Wracając mówiliśmy trochę więcej... o muzyce, o poezyi, o sztuce.

Podczas jednej ze swych wędrówek wieczornych po mieszkaniu, przedsiębranych pod nieobecność Adeli, natknął się mój ojciec na ten cichy seans wieczorny.

I pan Emil, odwróciwszy się, skorzystał z wolniejszej nieco około siebie przestrzeni, wziął pod ramię młodego człowieka i zbliżać się począł wolno, ku otoczonemu kilkoma rozmawiającymi żywo panami, Dzierżymirskiemu. Idąc zaś, podrwiwał z cicha, cytując dolatujące głośniejsze wyrazy i zdania.

Mając gołe jak pięść lice, Chcesz nauczyć nas pod wąsem, Co jest brzytwa, co nożyce?

Prawą rękę poważnie na zegar położył, A lewą wziął się pod bok; tak oburącz wsparty, Podkomorzeńku! krzyknął, wolne pańskie żarty, Wróbel mniejszy niż puszczyk, a na swoich wiorach Śmielszy jest aniżeli puszczyk w cudzych dworach: Co Klucznik to nie puszczyk; kto w cudze poddasze Nocą włazi, ten puszczyk, i ja go wystraszę. Za drzwi z nim. Podkomorzy krzyknął. Panie Hrabia!

Tu jeszcze cicho... Nocna lampka mdłem tylko światełkiem oświeca komnatę; księżycowy promień drżący ściele się po ścianie i łożu, na którem leży Ola, pogrążona we śnie spokojnym. Z pod kapy lekko narzuconej, unosi się jednostajnie pierś młodej kobiety i rysują wdzięcznie kształty ciała... Pomimo grozy położenia, Topolski zachwytu powstrzymać nie może. Chwilę stoi nieruchomy...

Okrzyk ten jędrny, donośny, a wyrzeczony najczystszym francuskim akcentem, obił się o słuch pasażerów pociągu, podjeżdżającego pod oszklone arkady paryskiego dworca, i zbudził drzemiącego w wagonowym przedziale Dzierżymirskiego.

I nachmurzony odrywa się Seweryn od kontemplacyi własnej osoby a przegiąwszy się w tył woła: Paul! Z po za przymkniętych drzwi salonu, odzywa się ochrypły głos: Słucham, jaśnie panie! I oto na progu, w szarawem oświetleniu, ukazuje się Paweł w pantoflach i białym fartuchu sięgającym mu pod brodę.

Uśmiechnięta, cicha spała tam Ola... Z pod lekkiej kołdry wysunęła się jej główka urocza, rzęsy długie kładły swe cienie na rumianą twarzyczkę, usteczka ponętne z koralu marzącym, od rzeczywistości dalekim, rozchylały się uśmiechem... Dzierżymirski patrzył wciąż na nią, z czułością współczuciem, bólem... Biedna!.. biedna!.. wyszeptał Biedna!.. powtórzył ciszej jeszcze.

Słowo Dnia

fixe

Inni Szukają