United States or Vatican City ? Vote for the TOP Country of the Week !


Na brzeg oboje wyjęto już skrzydło, Ciągną ostatek więcierzy. Powiemże, jakie złowiono straszydło? Choć powiem, nikt nie uwierzy. Powiem jednakże. Nie straszydło wcale; Żywa kobieta w niewodzie! Twarz miała jasną, usta jak korale, Włos biały, skąpany w wodzie;

Ale w miarę jak opadał w głąb długiej odnogi i zanurzał się w cień między tylną ścianę opuszczonej fabryki wody sodowej, wyraźnie pochmurniał, stawał się opryskliwy i niedbały, zapuszczał się dziko i niechlujnie, srożył się pokrzywami, zjeżał bodiakami, parszywiał chwastem wszelkim, w samym końcu między ścianami, w szerokiej prostokątnej zatoce tracił wszelką miarę i wpadał w szał.

Nie dokończyła... Trel gwałtowny przebiegł, jak dreszcz, po klawiszach, spojrzenie zaś młodej kobiety, które dojrzał Topolski w półcieniu i blask jego, co, jak pieszczota, przesunął mu się po twarzy, zadały kłam wyraźny wymówionym przez Olę słowom. Topolski zapomniał o nich. Zapamiętał wzrok tylko i pokorny na pozór pochylił się ku rączce Oli.

Mając gołe jak pięść lice, Chcesz nauczyć nas pod wąsem, Co jest brzytwa, co nożyce?

A Hrabia bokiem, między wielkie końskie szczawie, Między liście łopuchu, na rękach, po trawie, Skacząc jak żaba, cichu, przyczołgał się blisko, Wytknął głowę, i ujrzał cudne widowisko. W téj części sadu, rosły tu i ówdzie wiśnie, Sród nich zboże, w gatunkach zmieszanych umyślnie: Pszenica, kukuruza, bob, jęczmień wąsaty, Proso, groszek, a nawet krzewiny i kwiaty.

Dowiedzieliśmy się powtóre, że liczba wynalazków w każdym wieku a jak obecnie to nawet w każdym roku, powiększa się w zadziwiający sposób, przez co ludy ucywilizowane, doskonalą się nadzwyczaj szybko.

Niech wśród męczarni stanę się aniołem, By cień mych skrzydeł pływać nad jej czołem I wiecznie wszędzie ochładzał jej skronie, I niósł lekko po nad życia tonie, Choć sam z nadziei i z szczęścia wyzuty Choć sam rozdarty przebity, przekłuty Niech będę dla niej, jak żywa opieka Czemsiś na ziemi z bliska czy daleka Jak duch świętego i serca człowieka! Wszelkiego bólu pociechą, osłodą!

Stoi a nawet zdjął kapelusz i ku nam powiewał... O!... teraz, wyciągnął chustkę i ciągle macha!... mówił biedny ojciec do cisnącej się gromadki, doprawdy, wygląda jak porządny człowiek. Kto wie! szepnęła matka, może Bóg go wreszcie raczy... i ręką opiętą w ciemną rękawiczkę, kreśliła w powietrzu znak krzyża... ot... matka!

Proszę wierzyć mi... W mroźny dzień grudniowy Gdy śnieg srebrem lśni. Las dokoła cały, Jak zaklęty świat, Promienieje biały Od zimowych szat. Ktoś gałęzie łamie, Ryk przelata w dal, Dalej! broń na ramię! Baczność! celuj! pal! Choć nie było blizko, Kulka trafia w lot, Padło niedźwiedzisko, się rozległ grzmot. Wtórzy bór sosnowy, Gdy gra lasu pan, Hej, niema jak łowy I myśliwski stan!

Niemógł jéj swéj pomocy Tadeusz odmówić; Oczyszczając sukienkę do nóg się zniżył, Usta trafem ku skroniom Telimeny zbliżył W tak przyjaźnéj postawie, choć nic nie mówili O rannych kłótniach swoich, przecież się zgodzili; I nie wiedzieć jak długo trwałaby rozmowa, Gdyby ich nie przebudził dzwonek s Soplicowa Hasło wieczerzy: pora powracać do domu, Zwłaszcza że słychać było opodal trzask łomu.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają