United States or China ? Vote for the TOP Country of the Week !


Szwaczki? odpowiedział po chwili z niezrównanem roztargnieniem szwaczki?... je n'en sais rien?... nie znam!... Od pewnego czasu używał francuzczyzny, ucząc się zdań pojedynczych i rozmówek pani Bocquel. Nieznasz pan szwaczek? pytano ze zdziwieniem. On, demoniczny wzrok wokoło ciskał: A, od czegóż... damy? zapytał.

I żal jakiś niezmierny, żal do życia, rozpierał mu piersi, do losu, że, postawił go na tak śliskim i kołyszącym się gruncie, że tylko za cenę tego fałszu i wyrzutów sumienia, pozwolił mu zdobyć to jego dzisiejsze nieograniczone szczęście! Zatopiony w swem skrytem cierpieniu, Roman od czasu do czasu spoglądał na Olę.

Ja zaproteguję pana po pierwsze w imię lat dawnych, po drugie, że należysz pan, jak widzę, do prawdziwie potrzebujących pracy! ostatnie słowa silniej zaakcentował Dzierżymirski. Czy ładny i czytelny masz pan charakter pisma? Owszem, staranny i czytelny w zupełności! pośpieszył z odpowiedzią Herman.

Kundel odrazu zrozumiał, że z tej naiwnej i pełnej adoracyi duszy może wyciągnąć dla siebie korzyści. I powoli wprowadził system dziwny a przyjęty przez matkę, która w żarliwości swojej stała się źródłem wyzysku. Każdą wysłuchaną mszę, każdą spowiedź, otrzymane rozgrzeszenie, odprawioną pokutę, każdą bytność na kazaniu opłacała pewną umówioną kwotą pieniędzy.

Janek w głosy te wsłuchiwał się i czuł, że pod dworskim surdutem, z którego numerTygodnikawystawał, w piersi rwały mu się całe przepaście ech na dźwięk tych chłopskich nut. Ha!... a! a!... W tej samej chwili, z kuchenki Józik z półmiskiem kurcząt wypadł i ku dworowi dążył. Idąc, mimowoli dziecinnym głosikiem powtarzał: Ha!... a! a!...

Pan prezes radby obejrzeć drobiazgowo i gruntownie urządzenia fabryk tutejszych, przy mojej pomocy... Owszem, postaram się, panie prezesie, choć uprzedzić muszę, że ja... zatrzymał się nie mam tak rozległych stosunków ze sferą handlowców... to jest, chciałem powiedzieć... ze sferą fabrykantów... przemysłowców... Paryża... panie dobrodzieju... Jednakże... tu zająknął się, zaplątał w swem przemówienia Orlęcki i zamilkł, widocznie zmieszany.

Przemijały w milczeniu talerze i dania: Przerwał nareszcie nudny tok obiadowania Gość niespodziany, szybko wpadając gajowy; Niezważał nawet że czas właśnie obiadowy, Podbiegł do Pana; widać s postawy i z miny Że ważnéj, i niezwykłéj jest posłem nowiny. Ku niemu oczy całe zwróciło zebranie. On odetchnąwszy nieco, rzekł: Niedźwiedź Mospanie!

Każda sekunda, każdy krok zegara przybliża go do grobu, i chociażby z czasem całą siłą woli się borykał, ani jednej chwili nie powstrzyma. To też spadają one jednostajne, nieubłagane, zimne, wolne. Tak, bo czas mu wolno płynie. W sobie rozdziera go na niteczki tak cienkie, że wydłuża mu się stokrotnie, tysiąckrotnie, lecz jeśli niteczka taka, cienka niteczka pęknie to jego śmierć.

Cały był jeszcze pod wrażeniem ostatniej wizyty, oraz tej odżyłej z nią tak nagle świeżo minionej przeszłości. I Dzierżymirskiemu czoło poorało się w drobne bruzdy, zamyślony wciąż tak samo, nerwowym krokiem przebiegał komnatę. Od lat kilku, gdy ożenił się był z Olą, nie zmienił się Roman prawie że wcale.

Lecz któryż z bogów siłę w nim osłabił? Cóż ztąd, że zbiegłych natarczywie goni? Cóż ztąd, że bije? nikogo nie zabił. Bezwładna szabla po pancerzach dzwoni, Albo się zwija odbita żelazem Albo uchybia, albo idzie płazem

Słowo Dnia

wąsov

Inni Szukają