United States or Isle of Man ? Vote for the TOP Country of the Week !


Potem przyszedł Turski; nie patrzyli więc już na obrazy, tylko na siebie. I wtedy byli szczęśliwi. Nie, ja stanowczo do szczęścia nie jestem zdatny. Szczęście to jest taka wyłączność, takie zaprzepaszczenie, że na to nie zdobyłbym się nigdy.

Tak, zwyciężył! myślał Roman dalej. Zdawało mu się bowiem wówczas, że nie jest tak bardzo winnym. Te pieniądze teraz moje, "prawdziwie" moje powiedział sobie wtedy, doszedłszy do tej pewności całem poprzedniem skojarzeniem wywodzeń. A mianowicie: Złoto znalezione wszak przegrał; stopiło się ono, znikło, zlało w całość jedną z morzem przegrywanych w jaskini gry pieniędzy.

Uciekał wtedy czemprędzej z tych ołowianych sklepień, martwych nagłe i ciszą przerażających. Lecz nazajutrz znów jedyną jego chęcią było wrócić do tego kościoła, do tych barw i do tych myśli. W godzinach południa, gdy gwar pobożnych i odgłosy ich kroków wyrywały go z cichego upojenia, przechadzał się bezmyślnie z nawy do nawy i niedbałym wzrokiem przerzucał po raz tysiączny skarby katedry.

Nie wiem, czy to jest skutek tego, żem się wyrwał z otoczenia, w którem wzrosłem i do którego przywykłem ale Paryż szalenie mię przygnębia. Tu gdzie wszystko tryska namiętnością, szałem, przepychem, wszystko wre, krąży i huczy, gdy się czuje dreszcz, który przenika i pali te trzy miliony istot ludzkich wtedy nie można znieść tej myśli, że się nie ma nic, nic zupełnie.

Jeszcze słów parę, a potem dobranoc, Drogi Romeo! jeśli twoja skłonność Jest prawą, twoim zamiarem małżeństwo, To mię uwiadom jutro przez osobę, Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedy Zechcesz dopełnić obrzędu; a wtedy Całą przyszłość u nóg twoich złożę I w świat za tobą pójdę w imię Boże. Panienko! *Julia.* Idę. Lecz jeśli mię zwodzisz, To cię zaklinam... Julciu! *Julia.* Zaraz idę.

Często gdy zniecierpliwiony, rozdrażniony, wstawał z ławki i z arogancyą zaglądał pod ronda kapeluszy mężatek pilnujących dzieci, lub następował na pięty dziewcząt uśmiechających się w promieniach słonecznych ta i owa mruknęła przez zaciśnięte zęby: Błazen! On wtedy zaciskał zęby z wściekłością, przybierając pozornie rozpromieniony wyraz twarzy.

Słuchaj-no, James, wszak w zeszłym tygodniu oddałeś telegram do rąk pana Barrymore w Baskerville-Hall? Tak, ojcze. Do rąk własnych? spytałem. Był wtedy na strychu, więc nie mogłem oddać mu do rąk, ale wręczyłem depeszę jego żonie, która powiedziała, że zaraz zaniesie mężowi. Czy widziałeś pana Barrymore? Nie, proszę pana; mówiłem już, że był na strychu.

Won bydlę! mówił, chwytając chłopca za kołnierz, „won! pan wrócił!” Kucharz nie dawał znaku życia i tylko z kuchenki dobywał się wązki pasek dymu, który się nad drzewa owocowe wznosił. Janek na lipę przed oknami patrzał, i przypominał sobie, którego to było roku, gdy piorun w nią uderzył. Pan sędzia wtedy do Żytomierza na wybory pojechał.

Dobroczynna ta przezorność Wydziału wtedy nawet będzie pożądaną i zbawienną, gdy głodni będą mieli zarobek. Przedając im bowiem chleb tani a zdrowy, właśnie dopiero taką pomocą sprawi, że ten zarobek stanie się dla biednych wystarczającym!

W niedzielę wszyscy z pałacu jeździli do kościoła w tygodniu, dla ubarwienia jednostajnego skądinąd życia, oddawano sąsiedzkie wizyty... Pan Emil wtedy zostawał zawsze w domu, a namawiając panie, by jechały, starał się zwykle wybrać na to dzień, w którym spodziewał się odwiedzin Topolskiego.

Słowo Dnia

kolwiek

Inni Szukają