United States or Bermuda ? Vote for the TOP Country of the Week !


Idź, obudź Julkę, ubierz co żywo, Ja pogawędzę tymczasem z Parysem. Spiesz się, nie marudź; pan młody już przyszedł. Co tchu się zwijaj. Pokój Julii. Julia w łóżku. *Marta.* Panienko! Julciu! Jak się to zaspało! Wstawaj, gołąbku! Wstawaj! Wstydź się, śpiochu! Panienko! duszko! rybko! Ani mrumru!

Wiatr ustaje tymczasem, chmurki stopniowo rozchodzą się jak przyszły, rozpraszają... Sierp księżyca ukazuje się znowu, i zagląda ciekawie do wnętrza pałacu...

Wydarza się to wprawdzie pierwszy raz, bo zwykle panienki nie zwracały uwagi na Heldinga, jako nastarego kawalera”, niezabawnego i nie liczyły się z nim wcale. Pozostawała mu tylko ona, ona jedna i tak miało już być nazawsze. Tymczasem dziś nagle zmienia się dawny porządek rzeczy... To śmieszne a jednak te kilka minut zaczynają się jej wydawać wiekiem.

Djabeł do niego pół ucha, Pół oka zwrócił do samki; Niby patrzy, niby słucha, Tymczasem już blizko klamki. Gdy mu Twardowski dokucza, Od drzwi, od okien odpycha Czmychnąwszy dziurką od klucza, Dotąd jak czmycha tak czmycha. „Ja umieram. Ja nie płaczę, I wy chciejcie ulżyć sobie; Prędzej później legniem w grobie, Nie wrócą na świat rozpacze.

Nie miej żalu do mnie, me dziecię!.. Popsuł się świat, co skala, zbruka niejedno swem błotem!.. Zbłądziłeś... A tymczasem zbielałe usta Dzierżymirskiego, wijącego się wciąż u stóp grobowca, w bólu i niepewności jutra, zaszeptały znów rozpaczliwie, z cicha... Co czynić? co czynić? Wszak tam wszyscy czekają teraz ode mnie wyjaśnienia o pieniężnej zgubie, którego dać im, niestety, nie potrafię.

Wicek tymczasem dzień ślubu przyśpieszył i w kościele Panny Maryi Śnieżnej, wypomadowany, wyświeżony wiecznąuczciwość małżeńskąspoconej i ściśniętej gorsetem Kazi zaprzysiągł. W wilię jednak ślubu, gdy po raz ostatni do swego kawalerskiego mieszkanka wracał, rozmarzony libacyami swych przyjaciół i towarzyszy, potknął się o jakąś masę do desek przytuloną. Ki dyabeł?

Ale nie można... nie można!.. szepnął znów do siebie przekonywająco i sięgnął po stojącą opodal flaszkę kolońskiej wody. Przetarł sobie skronie, powąchał, poczem napił się zimnej wody ze szklanki, i jak mu się zdawało, zupełnie obecnie rzeźki, zagłębił się w fotelu. Tymczasem minęło minut dziesięć zaledwie, gdy młody pan plenipotent spał już na dobre, pochrapując nawet z lekka czasami.

Tymczasem krzyk beznadziejnego cierpienia wydziera się z ust Oli. Tato !... tatusiu !.. przebacz!.. woła młoda kobieta, płacząc, wijąc się z rozpaczy. Ojcze!.. ojczulku!.. przebacz!.. kończy w łkaniu, szlochając. Na dźwięk słów ostatnich chmura osiada na wyniosłem czole Romana.

Tymczasem w fosę, między gęste krzewie, Zchodzą trabanci z piłami, z topory, Sieką chróst, walą topole, modrzewie, A ociosane pnie, gałęzie, wiory Toczą na barkach i wozach do miasta: Na taki widok żal i postrach wzrasta.

Huk tymczasem jakiegoś mebla, pękającego, pod naporem ognia, odgłosem swym budzi Olę... Strwożona, zrywa się, zrzuca kapę, i w bieliźnie nóżkami bosymi, dotyka ziemi...

Słowo Dnia

fixe

Inni Szukają