United States or Andorra ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nikt ta znów za łeb nie trzymał wtrąca jakiś młody chłopak. Kazimierzowa obraca się jak na sprężynach. Za łeb! za łeb!... takie niewolenie słodką mową i przysięganiem to gorsza, niż za łeb trzymanie!... Chłopak mlasnął językiem. Nie trza było wierzyć! W tłumie powstał szmer. Nie wierzyć przysięganiu? A to coś nowego!

*Benwolio.* Romeo! bracie! Romeo! *Merkucio.* Ma rozum; Powietrze chłodne, więc dyrnął do łóżka. *Benwolio.* Pobiegł drogą i przełazł przez parkan. Wołaj, Merkucio! *Merkucio.* Użyję nań zaklęć: Romeo! gachu! cietrzewiu! wariacie!

Doszedłem do Sekwany, przyglądałem się różnobarwnym światełkom nanizanym, jak paciorki, na jej brzegi, ale rozdrażniała mię ta ciemność i zawróciłem na Boul-Mich. Chodziłem bez celu znudzony i zły na samotność, którą najgorzej odczuwa się w tłumie.

W żółto-białem blasku lamp i świec, ta powódź jasnych sukien i biało-różowych plastrów twarzy, znaczyła się z jakąś impertynecką chęcią rzucania się w oczy każdemu, wchodzącemu do salonu. Były to trzy Minuśki, pięć Muszek, dwie Lole, jedna Gilda, jedna Lili, jedna Nini, dwie czy trzy Niusie.

Jeśli już chciano koniecznie ograniczyć prawo rozporządzania własnością, toćby o dobrych chęciach rządu dla dobrobytu kraju lepiej było świadczyło rozporządzenie, nie wolno indemnizacyi użyć na żaden inny cel, tylko wyłącznie na urządzenie i zapomożenie gospodarstwa. Rozporządzenie takie byłoby i wierzycielom polepszyło hipotekę, i nie obraziło uczucia słuszności.

Ta któréj złoto daję, prosi o piosenki; Ta któréj serce daję, żądała méj ręki; Ta którą opiéwałem, pyta, czym bogaty. Danaidy! rzucałem w bezdeń waszéj chęci Dary, pieśni, i we łzach roztopioną duszę; Dziś z hojnego jam skąpy, s czułego szyderca. A choć mię dotąd jeszcze nadobna twarz nęci, Choć jeszcze was opiéwać i obdarzać muszę, Lecz dawniej wszystko dałbym, dziś wszystko prócz serca.

I ta pogarda, ta żrąca, uśmiechnięta pogarda dla ludzi, dla siebie, dla każdej myśli mojej, dla każdego tchnienia mego. I znów pustka, pogodna bezsłoneczna pustka, która milczeniem swojem zdaje się pytać: po co, po co żyjesz? Po co żyjesz? Ale to było dawniej, dawniej, prawda, dawniej? Ty tego nie czujesz teraz, nigdy? nigdy?

Bo gdzie się skrycie prowadzą układy, Tam dwóch już, mówią, za wiele do rady. *Romeo.* Ręczę za niego: jest to wierność sama. *Marta.* A więc wszystko dobrze. Co też to za miłe stworzenie ta moja panienka! Co to nie wyprawiało, jak było małem! Chryste Panie!

Tirez vous de l'affaire!... powtórzył, lecz ona, nie odwracając nawet głowy, otworzyła drzwi i zniknęła w ciemnej głębi salonu. Po chwili trzask zamykającej się bramy doleciał przez wpół uchylone okno. Seweryn chciał biedz za kobietą, której bladość i milczenie dziwnie nań podziałały, lecz... egoizm przemógł. Z uczuciem niewysłowionej błogości usiadł na fotelu, oddychając ciężko.

Rzecz ta przedstawia się zatem jak następuje: Urodzony lat temu, czterdzieści i siedem, dobiegam już bowiem pięćdziesiątki uśmiechnął się z ojca Ryszarda i matki Józefy z Lancjarskich de domo, przepróżnowałem, kształcąc się w domu, do lat piętnastu... Potem oddano mnie do Jezuitów, następnie kończyłem uniwersytet w Bonn, nad Renem, i wróciwszy do kraju, objąłem klucz majątkowy, dziedziczny Orlin...

Słowo Dnia

wstawali

Inni Szukają