United States or Estonia ? Vote for the TOP Country of the Week !


I nagle opada na przednie łapki i wyrzuca z siebie głos, jeszcze jemu samemu nie znany, obcy, całkiem niepodobny do zwykłego kwilenia. Wyrzuca go z siebie raz, i jeszcze raz, i jeszcze, cienkim dyszkantem, który się co chwila wykoleja. Ale nadaremnie apostrofuje owada w tym nowym, z nagłego natchnienia zrodzonym języku.

Były chwile w tej drodze, że mi ręce drżały, jakgdybym chciał schwycić wroga lub siebie za gardło i zadusić. W teatrze oni mieli oczy spuszczone i trzymali się za ręce pod parapetem. Ja... ja słuchałem opery i na moją duszę, nie przeszkadzałem im wcale. Wracając mówiliśmy trochę więcej... o muzyce, o poezyi, o sztuce.

Może kiedyś i u nas przyjdzie do równouprawnienia tych trzech czynników dobrobytu kraju w pojęciach naszych, w obyczajach naszych. Dziś niestety zamiast się łączyć boczą od siebie, zamiast się wspierać wyzyskują się wzajem i upadają osobno.

Myśli, które jak ćmy płomień otaczały go przed godziną, pierzchnęły jeszcze dalej; jeszcze jedna łyżka już ich nie widać, tylko cień ich padał mu wciąż na duszę; jeszcze jedna i cień zniknął, jak ostatnia chmura po letniej burzy. Dyrektor się uśmiechnął: był to znak pożegnania dla znikomych przywidzeń, pobłażania dla siebie; z tym uśmiechem spojrzy teraz w przeszłość.

Po chwili wahająco ciągnął dalej: Wobec tego samotność dla pana Gowartowskiego jest wprost zabójczą, koniecznie potrzebuje on nieustającego towarzystwa, jednem słowem potrzebuje obok siebie przyjaciela. Krasnostawski ponownie zatrzymał się na sekundę.

*Pani Kapulet.* Tak, ale płacząc, czujesz tylko stratę, Nie tego, po kim płaczesz, moje dziecko. *Julia.* Tak czując stratę, mogę tylko płakać. *Pani Kapulet.* Przyznaj się jednak, że nie tyle płaczesz Nad jego śmiercią, jako raczej nad tem, Że jeszcze żyje ten łotr, co go zabił. *Julia.* Jaki łotr, pani? *Pani Kapulet.* Tenci łotr, Romeo. *Julia.* On i łotr żyją daleko od siebie.

Oba przedstawiały ciemnookich, pięknych młodzianów, o bujnie i naturalnie kręcących się włosach, cerze śniadej i dziwnie wiele, mówiących twarzy, zbliżonych rysami do siebie... Obrazy te, w ogólnym zarysie, również zlewały się ze sobą.

Roman przetarł dłonią czoło i powstał... Trzeba było powracać do obowiązków niestrudzonego gospodarza domu. A tak dobrze było mu tutaj! Dawno nie pamięta tak cichej, niczem nie zamąconej chwili, bez zgrzytu żadnego, bez rozterki... Rozterka!.. Była przecież ona jego życiem. Tak. Nie tem zewnętrznem, dla ludzi, dla świata, ale tem prawdziwem, wewnętrznem dla siebie.

Gdy zaś dawny towarzysz mówić już przestał, odezwał się z kolei: Więc życzyłby pan sobie otrzymać zapewne miejsce na kolei, gdzie jestem prezesem... Niestety, nie mogę, postanowiłem bowiem podczas całego trwania tam moich rządów, od siebie nie narzucać nikogo... Ale mógłbym pomieścić pana gdzie indziej.

Pomyśl pani, że to dla niego, dla ratunku syna szepnęła księżna, obejmując i przyciskając do siebie moją matkę. Dla Stasia, dla naszego chłopca drogiego dodała panna Felicya, nachylając się do jej ręki. Drzwi się zamknęły. Przez chwilę słyszałem kroki na schodach, potem z ulicy doleciał trzask zamykających się drzwiczek i głuchy turkot karety po błotnistej ulicy. Potem zrobiło się cicho.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają