United States or Liberia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Znudzone jednostajnością rautów, panienki przyjmują projekt z entuzyazmem, obierają dzień i miejsce i dziś zeszły się wszystkie u księżnej, z zamiarem wprowadzenia swych zamysłów w czyn, z okrutną energią istot, które nie wiedzą nawet, czy serce boleć może naprawdę i czy łzy, które palą.

Czuł się rzeźwym jak ptaszek, z lekkością oddychał, Czuł się szczęśliwym, sam się do siebie uśmiechał: Myśląc o wszystkiém co mu wczora się zdarzyło, Rumienił się, i wzdychał, i serce mu biło.

A była to roku 1847 właśnie owa chwila, gdy wiara o wszechmocy rządu doszła była do szczytu zgubnego zarozumienia! Dzisiaj inaczej! Rząd dzisiejszy uznał mądrze niemoc swojej wyłączności, i powołując kraj do udziału w radzie, troskę o głodnych zdał na rozum kraju, na serce i na siłę kraju!

Tymczasem za oknem uczepiona prawie o ramę stała Olka, z oczyma szeroko rozwartemi, z których dwie strugi płynęły. Wiatr, wiewając muślinową zasłoną, ukazywał jej wnętrze wesołej, widnej izby, napełnionej rozbawionymi ludźmi. Dźwięki harmonijki serce jej szarpały na strzępy z piersi wydzierało się westchnienie, w jęk prawie psi przechodzące.

Módl Ty się za mnie, jam Cię kochał wiernie, I tak jak bezmiar bezmierny, bezmiernie! Módl Ty się za mnie, bom ja nieszczęśliwy: Serce me proste, ale los mój krzywy! Módl Ty się za mnie, nie mów do mnie ostro, Boś Ty mi tylko na tym świecie siostrą! Módl Ty się za mnie, do od żadnéj duszy Modlitwa o mnie serca mi nie wzruszy, Tylko podwoi gorycz méj katuszy!

*Tybalt.* Sądząc po głosie, z Montekich to któryś. Dajno mi rapir, chłopcze. Jak się waży Ten łotr tu wchodzić i kłamaną larwą Szyderczo naszej urągać zabawie? Na krew szlachetną, co mi wzdyma serce, Nie będzie grzechu, jeśli go uśmiercę. *Kapulet.* Tybalcie, co ci to? Czego się zżymasz?

Pszczółki na ziemi pierwsze gospodynie, One po całej opatrznej krainie Zbiorów szukały; ochronne przy zgodzie, Wzbudziły przemysł i w ludzkim narodzie; A jak na wiosnę gospodarna pszczoła, Gdy się sad bieli i wonieją zioła, Niesie w ul siostrze uzbierane miody: Tak niesie młodzian z rodzinnej zagrody Kubek słodyczy przy życzliwej chęci Tej, której serce niewolne poświęci.

Teraz już nie był od niej daleki, ale ten, który niedawno jeszcze był nią samą, oddzielał się od niej, odchodził, stawał się obcym, ciągnąc za sobą jej potłuczone i obolałe serce.

Bóg złączył moje i Romea serce, Ty nasze dłonie; i nim ta dłoń, świętą Pieczęcią twoją z Romeem spojona, Inny akt stwierdzi, nim to wierne serce W zdradzieckim buncie odda się innemu, To ostrze zada śmierć sercu i dłoni.

I pytanie to Dzierżymirskiego ostatnie, rozpaczliwe, uleciało, półpokorne, półgroźne jakby i zamarło w ciszy! A rodzicielka Romana mówiła pięknym, wyrazistym w białej rzeźbie wzrokiem odpowiadała mu, zda się również: Nie bluźnij, synu, nie rozpaczaj!.. Nie ja tu winnam!.. Wierz mi!.. Czyniłam, co mogłam... Wpajałam w twą duszę niezłomne zasady, wzmacniałam twój umysł, twe serce!

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają