United States or Azerbaijan ? Vote for the TOP Country of the Week !


Popatrzył znowu przed siebie, wspiąwszy się na palce. Ach, przecież choć jeden!.. szepnął z ulgą, tym razem już po polsku, dojrzał bowiem właśnie poznanego w przeddzień Emila Ładyżyńskiego. Rzuciwszy po francusku parę ugrzecznionych przeproszeń, młodzieniec postąpił znów kroków kilka, stopniowo, przepraszając dalej bezustannie, zdołał dotrzeć do Ładyżyńskiego. Ten już go był zoczył.

A oto utraciliśmy niedawno naszego proroka, którego ta skała była miejscem ulubioném i te wody miłemi mu były. Człowiek to był blady, z błękitnemi oczyma, wychudły i pełny ognia. A oto przed siedmią laty ogarnął go pewnéj nocy duch proroctwa, i uczuł wstrzęśnienie które było w ojczyźnie i rozpowiadał nam przez noc całą to co widział, śmiejąc się i płacząc.

On wstaje; jak przed tyloma panami nie wstać? Prokurator czyta dźwięcznym, zimnym głosem: Wyrok z dnia... zatwierdzony... wedle prawa... dziś o siódmej i pół wykonanym zostanie. On słyszy doskonale; mógłby powtórzyć wszystko, choć pamięć ma nędzną ale nie rozumie, nie wie co to ma znaczyć; wie, że się zdarzyło, że się zdarzy coś wielkiego, strasznego, nic więcej.

Na lewo, w oddali, zamajaczyły wieżyce Obserwatoryum, przed nim wznosiło się muzeum Luksemburskie. Wpadnę tam i obejrzę, co jest!.. pomyślał, zadowolony nagle na widok gmachu, a ponieważ wejście do pałacu nie było od ogrodu, lecz od strony bulwaru Ś-go Michała, Dzierżymirski skierował się boczną aleją parku ku wyjściu, na prawo.

I nie kończąc, wbiegła do drugiego pokoju i z łkaniem rzuciła się twarzą na ziemię, przed ołtarzem. Jedni za drugimi wsunęli się za nią wszyscy. Wuj Ksawery ukląkł przy progu na obydwa kolana, pochylił się tak, że czołem prawie dotykał posadzki i zaczął głośno szlochać. Dzień się robił mglisty, żałobny, ołowiany.

Roman wstrząsnął się... W przywidzeniu nagłem ujrzał on te klasy, sfery tych wszystkich, przechadzających się przed nim, strojnych ludzi, unikających jego wzroku, ukłonu, uchylających się od podania mu ręki, ze wzgardą zimną, suchą na obliczu...

Czytał więc i rozmyślał: Ogiński z Wizgirdem, Dominikanie z Rymszą, Rymsza z Wysogierdem, Radziwił z Wereszczaką, Giedrojć z Rodułtowskim, Obuchowicz s kahałem, Juraha s Piotrowskim, Maleski z Mickiewiczem, a nakoniec Hrabia S Soplicą: i czytając, s tych imion wywabia Pamięć spraw wielkich, wszystkie processu wypadki, I stają mu przed oczy sąd, strony i świadki; I ogląda sam siebie, jak w żupanie białym W granatowym kontuszu stał przed trybunałem, Jedna ręka na szabli, a drugą do stoła Przywoławszy dwie strony, «Uciszcie sięwoła.

Ona śledziła go ciągle, śledziła uważnie. Słabe światełko lampki płonącej przed Matką Boską oświecało w zupełności różową twarz mężczyzny, lubieżny wyraz ust, tęgą szyję wychylającą się z pod ukraińskich haftów nocnej koszuli. Instynkt samicy ostrzegał , że nie o niej, nie o jej uległości i zżółkłej twarzy myśli w tej chwili ten człowiek.

Chcąc nie chcąc, musiał Krasnostawski stłumić na razie ciekawość, i schowawszy tajemniczy pugilares do kieszeni, począł energicznie wydawać rozkazy. Wozów było kilkanaście. W pół godziny, plac przed zgliszczami pałacu opustoszał; wozy, jeden za drugim, skierowały się powoli ku tokowi.

O! ta wiosna!... czyż ona istnieć powinna dla takich, jak pan Wentzel, nędzarzy?!... Pies, plączący się po trawniku, zbliżył się teraz do ławki i przed nogami Wentzla przesuwać się począł. Był tak jak i Wentzel nędzny, wychudły i oddychał ciężko. Chłopiec nachylił się nad zwierzęciem i brudne jego kudły delikatnie gładzić począł.

Słowo Dnia

fixe

Inni Szukają