United States or Montenegro ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tymczasem szmer lotu ptaków olbrzymów cichnie, zmierzch pochłania ich postacie nikną. On z ulgą oddycha i instynktownie postępuje parę kroków naprzód.

Wreszcie wyczerpały się wszystkie jego własne fundusze, parę ostatnich lekcyi stracił bezpowrotnie; głód zajrzał do jego izdebki... Nie było rady, napoczął wówczas cudzego złota.

Za parę chwil znalazł się już na pierwszem piętrze, ledwie jednak zadzwonił u drzwi apartamentów Ładyżyńskiego, w ramie ich, natychmiast prawie, w cylindrze i paltocie, ukazał się pan Emil, jak zwykle uśmiechnięty ironicznie i z pogodą na czole. A!.. pan Bolesław, herbu Rawita, powitać, prawico Januarego de Gowartów-Gowartowskiego, powitać!.. i uścisnął serdecznie wyciągniętą rękę młodzieńca.

Nie spodziewała się podobnego zwrotu w rozmowie banalnej przeciętnego salonowca, za jakiego wzięła nowego gościa, zamyśliła się zatem chwilę, umilkła, i dopiero, w parę minut później, przypomniawszy snać sobie obowiązki gospodyni, uprzejmie bardzo zwróciła się do Topolskiego.

Nie, pani, jadę tam dopiero za parę tygodni... Pozna pan zatem Ukrainę, ciągnęła dalej swobodnie młoda kobieta, kraj to cudny, śliczny, zobaczy pan... Ja go tak lubię, tak kocham, z całego serca!.. kończyła, z ożywieniem.

Lecz on przygasłemi oczami spoglądał na nie, jakby ze smutkiem i sącząc z kufla resztki piwa, bełkotał: I uniesioną suknię wpół rozmyślnie szasta, Ukazując światu brudnych pończoch parę... Zwykle Dyńdzio kochał którąkolwiek z tych dziewczyn, kochał po swojemu, tyranizując i maltretując bez litości. Gdy przyszła kolej na Resię, Kundel odmienił swój system postępowania.

Zaprząg w parę minut stanął przy moście. Krasnostawski wydał okrzyk zdziwienia, taki sam drugi podpowiedział mu z zewnątrz powozu i odemknąwszy z hałasem drzwiczki, wyskoczył z niego zapylony Ładyżyński. No, goniłem pana, ale nie spodziewałem się, że go złapię! zaśmiał się wesoło pan Emil i uścisnął wyciągniętą dłoń Krasnostawskiego.

Wcwał, mój koniu, koniu, wcwał! Błyska zorza z wschodnich stron, Za godzinę bije dzwon; Nim uderzy ranny dzwon, Mamy sadzić parę skał, Parę rzek i parę gór; Za godzinę drugi kur!” „Mój kochanku, wstrzymaj wodze!

Pierwszy pod krzyżem zjawił się na rosłym stajennym kasztanie parobek, z kagańcem, a poznawszy gowartowskiego plenipotenta, uchylił pokornie czapki. Kto to jide? rzucił pytanie Krasnostawski. Pan dochtór! brzmiała odpowiedź. Pod krzyż nadjeżdżała zaprzężona w parę rasowych gniadoszów nejtyczanka, powożona przez wąsatego i porządnie ubranego stangreta.

Au fond musi być zazdrosną... Z bocznych salonów zaczynają schodzić się goście, i wszyscy z najobojętniejszemi napozór minami śledzą rozłączoną tak nagle i niespodziewanie parę. Tiens! tiens!... Helding pomiędzy panienkami? Flirtuje nie na żarty! A Makenowa? Siedzi i patrzy. Enfin... Helding zdobył się na trochę własnej woli. Bardzo naturalne!

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają