United States or Faroe Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ożeniłem się i dlatego musiałem szpital opuścić; trzeba było założyć dom, postarać się o praktykę samodzielną. No, i teraz zyskujesz pan sobie sławę na polu nauki rzekłem. Wszak mam przyjemność mówić z panem Sherlock Holmes? Nie, to mój przyjaciel, doktor Watson. Miło mi pana poznać. Słyszałem o panu nieraz. Pozwoli mi pan, panie Holmes, zbadać swoją czaszkę.

Spodziewaliśmy się pana od chwili, gdy zjechał tu doktor Watson. Zjawiasz się pan w chwili tragicznej... Mam nadzieję, że wyjaśnienie mojego przyjaciela zostanie uznane jako jedynie możliwe. Bądź co bądź, wracając jutro do Londynu, wywiozę stąd przykre wspomnienie... Więc pan wraca jutro? Taki mam zamiar.

Wypowiedziana głosem miarowym, a wskazująca ulicę i numer domu, zamieszkałego przez pana Emila, zabrzmiała odpowiedź marszałkowej. Krasnostawski zerwał się natychmiast i rzekł szybko: Dziękuję stokrotnie pani marszałkowej...

Przemijały w milczeniu talerze i dania: Przerwał nareszcie nudny tok obiadowania Gość niespodziany, szybko wpadając gajowy; Niezważał nawet że czas właśnie obiadowy, Podbiegł do Pana; widać s postawy i z miny Że ważnéj, i niezwykłéj jest posłem nowiny. Ku niemu oczy całe zwróciło zebranie. On odetchnąwszy nieco, rzekł: Niedźwiedź Mospanie!

"Nie wiem ja," rzekła, "czyli nad rycerzy Więcej u pana słowo niewiast płaci; To wiem, że sobie sam radzi roztropnie, Wiem jeszcze lepiej, co uradzi, dopnie.

Nie, panie, choć rad jestem, że zdarza mi się sposobność ku temu. Przybyłem do pana, panie Holmes, bo uznaję własną niepraktyczność, a jestem postawiony wobec bardzo trudnego zagadnienia. Ponieważ pan jesteś drugim w Europie ekspertem w sprawach kryminalnych... Doprawdy? Czy wolno mi zapytać, kto jest pierwszym?

No, to siadajmy!.. rzekł wesoło Dzierżymirski. Usiedli jeden naprzeciw drugiego. Roman wpatrzył się badawczo w twarz Orlęckiego, a w oczekiwaniu zwierzenia, którego w duszy tak bardzo pragnął, twarz mu pobladła mimo woli, aksamitne zaś spojrzenie ciemnych oczu stało się bardziej jeszcze przenikliwem i rozumnem. Słucham pana rzekł poważnie.

A to ztąd widzi pan poszło: Posłyszała kiedyś pod balkonem na ulicy gwiżdżącą papugę. Odejść nie chciała. Wzięłam na ręce i gwizdałam jej w uszko przez całą drogę. Później... ciągle prosiła gwizdaj, Papuziu! ja gwizdałam! Ach Boże!... ja gwizdałam! Porwała się nagle, jakby ocucona. Ja pana nudzę, co? Pan i tak smutny! Lecz on rękę wyciągnął.

Zabawiwszy tam, zamiast trzech dni, jak mu polecono, dziesięć, dziś dopiero pośpieszał do swoich obowiązków, przez całą drogę łamiąc sobie właśnie głowę, jak upozorować przed starym Gowartowskim swą przydłużoną trochę nieobecność. Bo zgoła nie interesy służby przytrzymały pana Bolesława w wielkim mieście; o, bynajmniej! Młody pan plenipotent wracał goły, jak święty turecki.

Ze sobie swym poságiem Páná nie kupiłá: Ze przegrożek, y cudzych fuków niesłucháłá: Ze boleśći w rodzeniu dźiatek nieuznáłá: Ani umié powiedźiéć, czego iéy troskliwa Mátká doszłá: co z więtszym utrapieniém bywa, Czy ie rodźić? czy ie grzéść? Tákieć pospolićie Przysmáki wászé, czym wy sobie świát słodźićie. W niebie szczéré roskoszy, á do tego wieczné: Od wszelákiéy przekázy wolné, y bespieczné.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają