United States or Namibia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Bo i twój ojciec, choć lubił sam z siebie Wyciągać skrycie przyszłych dzieł osnowy; Jednak, nim gminne miecze ku potrzebie, Wprzódy ku radzie mądre wzywał głowy; Kędym ja nieraz z wolnem zdaniem siadał, A com umyślił, śmiało wypowiadał!

Brnęła tędy owędy szukająca swej drogi, Niby szczątek okrętu, co się wyzbył załogi! Grzała gnaty na słońcu ku swobodzie, ku życiu, Zapląsała radośnie na swem własnem odbiciu! I we żwawych poskokach podyrdała przez fale Oj da-dana, da-dana! w te zaświaty oddale!

Matka sama podnosiła ku niemu błagalnie oczy, w których nierzadko przewijała się łza.. Lecz Kundel urągał wszystkiemu. Mówił że jestwyższy nad świat cały” i rozwalając się na kanapie przetrawiał, ziewając, resztę nocnych pochulanek i pochłoniętego piwa.

Nagle rozjaśnia się przed nim krwawo-złotą plamą przestrzeń ciemna pokoi, głuchy zaś łoskot, połączony z sykiem i świstem, odbija się donośnie.. To płomienie wdarły się już do sąsiadującego z sypialnią Oli buduaru... Odblask ich oświeca jaskrawo białe drzwi, prowadzące doń... Topolski na ten widok, korzystając z wolnego jeszcze od ognia, miejsca, rzuca się gwałtownie ku nim. Słucha...

Szybko Roman pochylił się ku niej i przemówił miękko: Przepraszam cię, kochanie, przestraszyłaś się, prawda?.. Ale to wina nie moja wagony szarpnęły tak silnie... To ty... Romanie!.. szepnęła kobieta i zarzuciwszy w ślad za tem, z niewysłowionym wdziękiem, obie ręce na szyję mężczyzny, przytuliła się doń czule, składając równocześnie pocałunek na pięknem czole.

Spojrzał w okno, o dziwy! w promieni przezroczu, W owém sercu, błyszczało dwoje jasnych oczu, Szeroko otworzonych, jak zwykle wejrzenie Kiedy z jasności dziennéj przedziera się w cienie; Ujrzał i małą rączkę, niby wachlarz z boku Nadstawioną ku słońcu dla ochrony wzroku, Palce drobne zwrócone na światło różowe, Czerwieniły się na wskroś jakby rubinowe; Usta widział ciekawe, rostulone nieco, I ząbki, co jak perły śród koralów świecą, I lica, choć od słońca zasłaniane dłonią Różową, same całe jak róże się płonią.

Widziałem we śnie róże i róże, „I twoją siostrę i noc w lazurze, „Tuż obok w sennych mgłachSzedł ku niej nawprost gach. „Spłyń-że mi cicho, jak krew po nożu, „Do jej alkowy, by tuż przy łożu, „Co dźwiga ciała znój, „Sen sprawdzić mój nie mój!” Zwlekła się pani z leż na kolana, Z kolan powstała wyprostowana, I poszła przed się w mrok, Za krokiem głusząc krok.

dobluźniły się, doklęły swego. Przywołane rechotem naczyń, rozplotkowanym od brzegu do brzegu, nadeszły wreszcie karawany, nadciągnęły potężne tabory wichru i stanęły nad nocą. Ogromne obozowisko, czarny ruchomy amfiteatr zstępować zaczął w potężnych kręgach ku miastu.

Ten ostatni zaś, widocznie pod wpływem jakiejś nagłej myśli, puścił szybko rękę Ładyżyńskiego, skłonił się, i wydobywszy szybko z kieszeni dwa listy, podbiegł ku uchodzącemu wagonowi pocztowemu. Dogonił go i zręcznie wrzucił w otwór właściwy oba pisma. Addio... dziękuję! posłyszał jeszcze głos pana Emila, i pociąg znikł niebawem. Krasnostawski pozostał sam.

Potrząsnął żółtą czupryną i rozstawił szeroko nogi. No! powiedz pan, czyś już się kochał?... Nie... wybąknął blondynek jestem jeszcze zamłody... Julusiek szeroko otworzył oczy. Phi!... skrzeknął a pan Wentzel młodszy od pana a już się kocha... Wszystkie oczy zwróciły się teraz ku nauczycielowi, który otworzył usta, jakby chcąc coś powiedzieć, lecz głosu mu zabrakło.

Słowo Dnia

wstawali

Inni Szukają