United States or Aruba ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tadeusz s Telimeną całkiem zapomnieni, Pamiętali o sobie: Rada była Pani, Że jéj dowcip tak bardzo Tadeusza bawił; Młodzieniec jéj nawzajem komplementy prawił, Telimena mówiła coraz wolniéj, ciszéj, I Tadeusz udawał że jéj niedosłyszy W tłumie rozmów: więc szepcąc tak zbliżył się do niéj, Że uczuł twarzą lubą gorącość jéj skroni.

Uważasz pan... ciągnie dalej pani Szymczyńska a głos jej płynie łagodnie, jak szmer strumyka Julusiek i Maryan dzieci wyjątkowe, należy więc z niemi postępować w wyjątkowy sposób. Tymczasem pan!

Ona przestępuje z nogi na nogę, ręce jej machinalnie wyciągają bryty szlafroka. Zostań w domu! prosi cichutko. On odwraca ze zdziwieniem głowę: Poco? Tem jednem pytaniem przybija do miejsca. Tak! prawda! poco? Taki strojny, mądry, piękny mężczyzna, ma siedzieć w tych trzech klatkach, których okna wychodzą na odludną ulicę... Ona ach! ona to co innego!

Czy Diwy z ćwierci lądu dźwignęli te mury, Aby gwiazd karawanę nie puszczać ze wschodu? Na szczycie jaka łuna! pożar Carogrodu! Czy Allah, gdy noc chylat rozciągnęła bury, Dla światów żeglujących po morzu natury, latarnię zawiesił śród niebios obwodu? Mirza Tam? Byłem; zima siedzi, tam dzioby potoków I gardła rzek widziałem pijące z jéj gniazda.

Mały, zwinny chłopczyna, ubrany w liberyjną, ze złotemi guziczkami, granatową kurtkę, przekomarzał się właśnie na dziedzińcu, z którąś chichoczącą młodszą, gdy pan jego zjawił się nagle w bramie, a ujrzawszy śmiejącą się dwójkę, pogroził jej laską, z uśmiechem.

Tak, lecz od genezy uczucia jej i brata nie biło słońce miłości młodej, ptaszyna zerwała jedwabne pęta przywiązań domowych, bo w mroki cichych, dotychczasowych jej uczuć, do serduszka dziewczęcego, wdarł się promienisty blask potężniejszy, silniejszy! Zwykła kolej rzeczy tego świata...

Teraz już nie był od niej daleki, ale ten, który niedawno jeszcze był nią samą, oddzielał się od niej, odchodził, stawał się obcym, ciągnąc za sobą jej potłuczone i obolałe serce.

Nie mieliście przecież dużo czasu na rozmowę wtrącił jej brat, przeszywając wzrokiem badawczym. Mówiłam do doktora Watson, jak do stałego mieszkańca tych stron, nie zaś do gościa. Ale może pan zechce nas odwiedzić w Merripit-House? Przyjąłem zaproszenie. Droga była niedaleka, wiodła brzegiem łąki.

Obrzydł mi spokój i komfort domu, ładnie umeblowany gabinet, zarzucony stosem bezmyślnych książek, obrzydło mi życie codzienne, obrzydła mi nawet żona, stworzenie ładne i dobre: raz sądziłem się jej niegodnym, i dąsałem na nią, że podchodziła do mnie z pieszczotami, to znów upatrywałem w niej wszystkie wady i twierdziłem w sobie, że mię unieszczęśliwiła. Lecz to wszystko znieść jeszcze można.

Tak ojciec Niemen, mnogich piastun łodzi, Gdy Rumszyckiego napotka olbrzyma: Wkoło go mokrem ramieniem obchodzi, Dnem podkopuje, pierś górą wydyma; Ten, natarczywej broniąc się powodzi, Na twardych barkach gwałt jej dotąd trzyma; Ani się wzruszy skała w piasek wryta, Ani jej rzeka ustąpi koryta.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają