United States or Belgium ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nie pamiętam prawdziwie odparł fotografia ta zdejmowana już lat kilka temu. Zdaje mi się jednak, że ktoś z prowincyi. Nietutejsza? O! za to ręczyć mogę! Tem lepiej! Zapłacił, fotografię zabrał i cały przejęty ważnością chwili, dzień spędził w gorączce i oczekiwaniu. Co chwila fotografię wyjmował i przyglądał się rysom brunetki. Była przystojną, choć cokolwiek mało miała dystynkcyi.

Władek ma jednak ogromne szczęście. Narzeczeństwo wśród rodziny, w rodzinnem mieście jest obstawione tak obrzydliwie ohydnym ceremoniałem zwyczajów, że wątpię, czy może się tam ostać choćby krzynka szczęścia.

Mężczyzna nie drgnął nawet, nie odpowiedział ani słowa. Przygasłe oczy skierował jednak na leżącą kobietę, bo czuł że ma w niej trochę odbicia swego smutku, swego zniechęcenia. Widział, że się nie krzywi uśmiechem. Oddychał. Miałam dziecko! a jakże! jak anioła taką dziewczynkę! Żebyś pan był widział no co to opowiadać! Królewna! Włosy czarne, oczy szafirowe buzia maluchna. A mądra, a ucieszna.

I nie mógł odejść bo mu jedna dziecina usnęła na płaszczu, i na pole płaszcza jego, wtenczas gdy rozmawiał. A przybywszy kozacy patrzali w zadumieniu na owe dzieło; i zaczęli odganiać dzieciątka od ludzi obcych, nie śmiejąc jednak bić żadne pamiętni na ów ogień. I przechodził Szaman z Anhellim pustemi drogami Syberyi, gdzie stały turmy.

On w oblicza tem czytał a przynajmniej tak mu się w danej chwili zdawało zapatrzenie się w siebie i dumę, ale zarazem i słodycz, zakutą w przedziwnej regularności rysie każdym, i choć sam osobiście nie odczuwał w rysach twarzy tej silnego promienia wewnętrznego, jak zadumy lub marzenia to jednak piękno linii królowało w nich tak niepodzielnie, że zachwyt tylko wzbudzać mogło... A ciało?..

Nawet dziewczęta szkolne noszą tu w pewien charakterystyczny sposób kokardy, stawiają swoistą manierą smukłe nogi i mają nieczystą skazę w spojrzeniu, w której leży preformowane przyszłe zepsucie. A jednak a jednak czy mamy zdradzić ostatnią tajemnicę tej dzielnicy, troskliwie ukrywany sekret Ulicy Krokodyli?

Nie, nie!... wołać poczęło we wzburzeniu całe jego jestestwo. Tego, co go dzisiaj spotykało, nie było tam zgoła. On szanował sędziwy wiek, przywiązania starych nie tratował; choć kochał i szalał, jednak zawsze godził jedno z drugiem. Tu zaś obecnie działo się zupełnie co innego.

A jednak wśród takiej wędrówki stanął kiedyś natychmiast, jakby w ziemię wrósł, gdy wzrok jego po raz pierwszy przesunął się przelotnie po »Zwiastowaniu«, które zapomniane wisiało w ukryciu wśród tablic nadgrobnych. Na małem spękanem płótnie nieznanego włoskiego mistrza była sama tylko twarz Madonny, promienna i słodka.

Mówił, że wpadnie kiedy indziej, bo czekać więcej nie miał czasu... Kazał przeprosić jaśnie pana, bardzo i zostawił tu bilet swój, na którym coś napisał, i przy tych słowach lokaj podał bilet. Roman rzucił nań okiem... Pani Wygrzywalska jednak przerwała mu czytanie. Do swej roli wracała powtórnie.

Następny pociąg miał przyjść już wkrótce, poszedł więc do kasy, kupił bilet, a wróciwszy na platformę, usiadł na ławeczce samotny. Zamyślił się... Poza nim zamykał się teraz na zawsze jeden okres dotychczasowego jego życia. Płatny sługa bogatszych od siebie ludzi zżył się on jednak, zbratał z ich życiem z nimi... I po co?.. Po to, by obrachunek ten pożycia wspólnego zakończyć tak marnie?..

Słowo Dnia

zarysowała

Inni Szukają