United States or Montenegro ? Vote for the TOP Country of the Week !


Beryl nazwała męża zbrodniarzem; rozwścieczony, chcąc dotknąć boleśnie, oznajmił jej, że kocha inną. To brutalne wyznanie zerwało ostatnie pęta, łączące z nędznikiem, i wznieciło w jej sercu nienawiść i pragnienie zemsty. On spostrzegł zmianę, i obawiając się, aby go nie zdradziła, uwiązał do słupa i zamknął na klucz.

*Julia.* O której godzinie Jutro mam przysłać? *Romeo.* O dziewiątej. *Julia.* Dobrze. Dwudziestoletni to termin. Nie pomnę, Pocom tu ciebie znowu przywołała. *Romeo.* Pozwól mi czekać, sobie przypomnisz. *Julia.* Zapomnę znowu, po co czekasz, pomnąc O twojej tylko lubej obecności. *Romeo.* A ja wciąż czekać będę, abyś ciągle Zapominała, sam zapominając, Że mam gdzie inny dom jak tutaj.

Tknięty nagłą myślą, z miejsca natychmiast skierował się ku furtce, a wyminąwszy i strzegącego wejścia kulawego inwalidę, znalazł się na obszernym placu tumu, odgrodzonego kratą od ulic miasta. Wkrótce, po stopniach wschodów wstępować począł do wnętrza przybytku, kryjącego w swych murach grobowiec wielkiego Napoleona.

Lecz mała rozkapryszona, zdenerwowana, odwróciła się, nie chcąc się przywitać z „panem”. Chciał nalegać, schylił się, aby ująć za rączkę, pragnąc dotknięciem się tego świeżego, dziecięcego ramienia obronić przeciw jakiejś tęsknocie, która go trawiła. Lecz niańka ujęła dziecko, wołając: Sewerciu! patrz... Tata idzie!...

Wy Polaki, ja Ruski, teraz się nie bijem, Jest armistycjum, to my razem jemy, pijem, Często na awanpostach nasz s francuzem gada. Pije wódkę; jak krzykną ura! kanonada. Ruskie przysłowie: s kim się biję, tego lubię. Gładź drużkę jak po duszy, a bij jak po szubie, Ja mówię, będzie wojna u nas. Do Majora Płuta Adjutant Sztabu przyjechał zawczora: Gotować się do marszu!

Tak skarżył się i przepraszał go Anhelli za obelgę kości jego mówiąc: oto ja w krótce przyjdę położyć się z wami, nie klnij mnie. Myślałem że się smucisz za wzgardę kości twojéj... jestże to świątynia pełna ptasiego wrzasku? lecz niech tak będzie jak się Bogu podobało. A nie powiem ci co się stało z nazwiskiem rodu twojego, bo nie mógłbyś zasnąć choć jesteś umarłym i poszedłbyś jęcząc po świecie.

Skończyła wreszcie, wiążąc wstążki od kapelusza w kokardę u szyi. No, teraz będzie się trzymać rzekła, odstępując. Mama koniec wstążki podniosła zwolna do oczu, a potem skręciła w ręku nerwowym ruchem.

*Benwolio.* Dostojny książę, ja mogę objaśnić Cały bieg tego nieszczęsnego starcia: Oto tu leży, przez Romea zgładzon, Zabójca twego krewnego, Merkucia. *Pani Kapulet.* Tybalt! mój krewny! syn mojego brata! Boże! tak marnie zgładzony ze świata! O mości książę, błagam twej opieki, Niech za krew naszą odda krew Monteki. *Książę.* Benwolio, powiedz, kto ten spór zapalił?

Ryków jadł smaczno, mało wdawał się w rozmowę, Lecz na wzmiankę Warszawy, rzekł podniosłszy głowę: «Pan Podkomorzy! Oj Wy! Pan zawsze ciekawy O Bonaparta, zawsze Wam tam do Warszawy! He! Ojczyzna! Ja nie szpieg, a popolsku umiem, Ojczyzna! ja to czuję wszystko, ja rozumiem!

Nagle, jakby na komendę, z dziecinnych łóżek podnoszą się dwie rozczochrane głowy i rozlega się wrzask, od którego pan Wentzel drżeć i blednąć poczyna. „Hopsatynder Madaliński Fiuta! z kopyta. Szara ciach, ciach!.. tańczy sobie Z Barabaszem mazura! Ej kolęda!... kolęda!...” =Kundel.= Cóż u dyabła starego? Dlaczegóż nie mam i ja zrobić karyery? zawołała Resia, ciskając obszarpaną książkę na ziemię.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają