United States or Luxembourg ? Vote for the TOP Country of the Week !


Sama chata rozwarła drzwi oścież ku wiośnie, Wnijdż-że teraz pociemku nagle i zazdrośnie! Drzwi klonowe zamknę szczelnie I zaśpiewam nieśmiertelnie, A potem spojrzę w ciebie nawskroś i bezgłośnie! Byłoż owo, nie było? Opowiedz nam, bracie, Co się nocy dzisiejszej działo w twojej chacie? Widzieliśmy, ludzie prości, Niepojętość Zieloności Za oknami na ścianach i na twojej szacie.

*Drugi muzykant.* Dlatego, sądzę, że muzykanci grają za srebro. *Piotr.* Brawo także! A waść co o tem sądzisz, mości kaleczy-uchu? *Trzeci muzykant.* Nie wiem doprawdy, co o tem sądzić. *Piotr.* No, to ja ci powiem: Muzyki srebrny dźwięk mówi się dlatego, że takie jak wy niedołęgi rzadko kiedy złota za muzykę dostają. Muzyki srebrny dźwięk Natychmiast ulgę sprawia.

*Benwolio.* Zaczekaj! krzywdębyś mi sprawił, Gdybyś przyjaźń z kwitkiem tak zostawił. *Romeo.* Ach! ja nie jestem tu, nie jestem sobą; To nie Romeo, co rozmawia z tobą. *Benwolio.* Kogóż to kochasz? mów. *Romeo.* Przestań mię dręczyć Mamże wraz jęczyć i mówić? *Benwolio.* Nie jęczyć, Tylko mi klucz dać do tego problemu. Kogóż to kochasz? powiedz!

*Marta.* Tak, tak, pięknyś panna wybór zrobiła! pannie właśnie męża wybierać. Romeo! żal się Boże! Co mi to za gagatek! Ma wprawdzie twarz gładszą, niż niejeden, ale oczy, niech się wszystkie inne schowają; co się zaś tyczy rąk i nóg, i całej budowy, chociaż o tem niema co wspominać, przyznać trzeba, że nieporównane. Nie jest to wprawdzie galant całą gębą, ale słodziuchny jak baranek.

Napisałem, bo widzi pan, list do Romana, ze szczegółowym opisem tego, co teraz tu opowiadam. Mam pamięć jednak fatalną... Zapomnę listu wrzucić na pewno! Mój panie kochany, weź go i wrzuć na dworcu... Cóż, dobrze? Przy tych słowach, Ładyżyński wyjął pospiesznie z surduta gruby list i podał go Krasnostawskiemu. Ten machinalnie schował go do kieszeni, gdzie spoczywało i jego do Romana pismo.

Topolski urwał, a widząc, że Ola już otwiera usta by coś powiedzieć, wyrzucił z siebie szybko, czyniąc nieznaczny ruch ręką: Och, wiem już z góry, co pani mi powie... Pan Emil przyjaciel nieboszczyka ojca pani, druh marszałkowej, wreszcie zna panią od dzieciństwa. Wszak to wszystko wiadomem mi jest doskonale... Co nie przeszkadza ciągnął denerwuje mnie ten pan do niemożliwości... Bo, np. dzisiaj: od rana nie pozwolił nam być chwilki nawet sam na sam...

Grządki widać że były świeżo polewane; Tuż stało wody pełne naczynie blaszane, Ale nigdzie niewidać było ogrodniczki; Tylko co wyszła; jeszcze kołyszą się drzwiczki Świeżo trącone, blisko drzwi ślad widać nóżki Na piasku, bez trzewika była i pończoszki, Na piasku drobnym, suchym, białym nakształt śniegu; Ślad wyraźny lecz lekki, odgadniesz że w biegu Chybkim był zostawiony nóżkami drobnemi Od kogoś, co zaledwie dotykał się ziemi.

Ze szczytu wytryskują krużganku krawędzie, Oparte na drewnianym licznych kolumn rzędzie; Kolumny, co jest wielkie architektów dziwo, Trwałe, chociaż wpół zgniłe, i stawione krzywo Jaków wieży Pizańskiej, nie podług modelów Greckich, bo bez podstaw i bez kapitelów. Nad kolumnami biegą wpółokrągłe łuki, Także z drzewa, gotyckiéj naśladowstwo sztuki.

Doktor Mortimer podsunął manuskrypt pod światło i głosem dobitnym czytał, co następuje: „Rozmaite pogłoski krążyły o Psie Baskervillów, lecz ja, pochodząc w prostej linii od Hugona Baskerville, słyszałem historyę z ust mojego ojca, który znowu słyszał od swojego, więc spisuję z całą wiarą.

Co mi? odmruknął Hrabia, dość już téj gawędy, Nudźcie drugich waszemi względy i urzędy; Dość już głupstwa zrobiłem, wdając się z Wać państwem W pijatyki, które się kończą grubijaństwem. Zdacie mi sprawę z mego honoru obrazy; Do widzenia po trzeźwu pódź za mną Gerwazy.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają