United States or Chad ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ekonom z lewéj izby rzekł: niedziw Mospanie, Bo też Pan tak drogo płaci za taką zwierzynę. Chłopy i radzi temu; kiedy w ich jarzynę Wskoczy chart, niech otrząśnie dziesięć kłosów żyt.

Jeden lub kilku uczonych i genialnych ludzi znaczą dziś nic, albo prawie nic, bo dziś wszystko robi się masami.

Zdawało mu się przecież i nie było to złudzenie, bo im lepiej się wpatrywał, tym więcej ufać musiał swoim oczom że przez te rysy błogosławione i natchnione dojrzał twarz inną, więcej mu blizką i więcej kochaną.

Bo to... widzisz Wicek, ja sobie pieniędzy trochę złożyłam zaczęła prędko mogłabym porządną jaką kieckę przywdziać i wstydu byś ty nie miał!... Wicek cały się wstrząsnął. Nie o kieckę tu chodzi krzyknął ale o ciebie samą, słyszysz! Głowa ulicznicy pochyliła się jeszcze niżej. Słyszę, Wicku, słyszę!... Pokora drgała wielka w jej głosie.

*Romeo.* O! Julio, Przysięgam na ten księżyc, co wspaniale Powleka srebrem tamtych drzew wierzchołki... *Julia.* O! nie przysięgaj na księżyc, bo księżyc Co tydzień zmienia kształt swej pięknej tarczy; I miłość twoja po takiej przysiędze Mogłaby również zmienną się okazać. *Romeo.* Na cóż mam przysiądz?

Bo miłość, to haszysz wołał ten sam głos dalej bo miłość, to szczęście na ziemi to raj, to jedna rzecz z tych, tak rzadkich na świecie, dla której warto może walczyć i trudzić się, by zdobyć! Ona częstokroć cierpieniem i rozczarowaniem tylko, lecz ileż razy bólów życia nagrodą jego zapomnieniem!..

Ty tu, filutko?.. wykrzyknął radośnie, i ująwszy obie rączki Oli w swe dłonie, obsypywać je zaczął pocałunkami, a następnie pociągnął ku sobie, i nie zwracając zgoła uwagi na kilka mijających ich osób, ucałował w twarz serdecznie. A tak, Romeczku! odparła żywo Ola wybiegłam, bo zobaczyłam przez lornetkę, jak wysiadałeś!

Znów spotykała go ukradkiem, czyhając nieraz miesiącami całemi, zanim go w bramie lub w jakiem przejściu spotkała. Powoli dowiedziała się z boku, że trzysta papierków posagu Wickowej były bajką i tylko przynętą na lep dla złapania męża. Wicek więc pracował teraz na troje, bo stary Burba, odpoczywając na respekcie ludzkim, hebla się więcej nie imał, na zięcia się oglądając.

Więc było przeznaczono, by przy jego buku Usiadła owa piękność widziana w pomroku; Wprawdzie zdała się teraz wzrostem dorodniejsza, Bo ubrana, a ubior powiększa i zmniejsza. I włos u tamtej widział krótki, jasnozłoty, A u téj krucze długie zwijały się sploty? Kolor musiał pochodzie od słońca promieni Któremi przy zachodzie wszystko się czerwieni.

*Benwolio.* Gdybym był tak skory do kłótni, jak ty jesteś, niktby mi życia na pięć kwadransów nie zaręczył. *Merkucio.* Życie twoje przeszłoby zatem bez zaręczyn. *Benwolio.* Patrz, oto idą Kapuleci. *Merkucio.* Zamknij oczy! Co mi do tego! Pójdźcie tu, bo chcę z nimi się rozmówić. Mości panowie, słowo. *Merkucio.* Słowo tylko? I samo słowo? Połącz je z czemś drugiem, Z pchnięciem naprzykład.

Słowo Dnia

skutku

Inni Szukają